Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

Port Łódź rusza 24 marca

Express Ilustrowany (mr)

2010-03-13 02:39:53

To już oficjalna informacja: kolejne wielkie centrum handlowe w Łodzi, Port Łódź przy ul. Pabianickiej (w jego skład wchodzi czynna już od jakiegoś czasu IKEA), zostanie otwarte w przyszłą środę, 24 marca, o godz. 10.
Tego dnia na klientów będą czekać atrakcje – konkursy z nagrodami (m.in. sprzętem rtv, biżuterią, telefonami komórkowymi, bonami na zakupy w Ikei, bielizną, kosmetykami).

– Jeszcze trwają prace aranżacyjne i wykończeniowe. Urządzamy fontanny i wejścia – mówi Aleksandra Sikora z biura prasowego Ikei, inwestora Portu Łódź.

W nowym centrum znajduje się 200 sklepów odzieżowych, obuwniczych, jubilerskich, ze sprzętem elektronicznym, agd i rtv, a także restauracje i kawiarnie.

Budowa trwała 16 miesięcy, a koszt wyniósł 200 mln euro.



Polecam SANTI BZ 200 - pływam w tym i w Chorwacji i pod lodem (tam dodaję kamizelę). Ciepło reguluję też rodzajem bielizny oddychającej, mało sie o tym mówi, ale tu naprawdę bliższa ciału jest koszula. Bielizna dzieli się na "chłodzącą" (szybko oddającą ciepło i wilgoć na zewnątrz - ta obcisła) oraz "grzejącą" (bardziej luźna, zatrzymująca warstwę ciepła). Ważna jest jej jakość - przerobiłem już różne i z "chłodzących" polecam Kwarka - droga, ale naprawdę rewelacja. Lepszy efekt "chłodzenia" osiągniesz z dobrą "bielizną chłodzącą", niż bezpośrednio suchacz na ciało. Duży wybór zwykle w sklepach alpinistycznych. Łódź - jak pisał Przemo - z daszkiem, no i cała strategia ubierania (nie za wcześnie, żeby nie umrzeć z przegrzania, i nie za późno, żeby z przegrzania pośpiechem nie umrzeć). Rękawice suche też lepiej zostaw na łodzi - gruby neopren wystarczy.
Pozdrawiam



Uff, wreszcie doczytałam Was do końca, więc korzystając z tego bycia "na bieżąco", odezwę się na chwilkę.
Zamknęłam sprawy pracowe (bardzo dużo się ich narobiło, a raczej nie wrócę we wrześniu, więc chciałam dopiąć wszystko na guzik ostatni). Czytywałam Was ostatnimi czasy albo przy prasowaniu, albo podliczaniu, było też wypełnianie dokumentacji i gotowanie obiadu (dobrze, że komputer przenośny i nieciężki). Niestety, trochę trudno wtedy pisać. Kibicuję wszystkim, przed którymi zmiany, i martwię się o te, które przeżywają trudności. Myślę o Was ciepło i prawie ciągle (zwłaszcza gdy przyglądam się wózkom, nie mogę wejść w kolejne spodnie albo przychodzi nieodparta potrzeba spania - moja stała przypadłość ciążowa).
Mam zabiegany bardzo czas, dzieci nie chcą słyszeć o chociaż dwudniowych wakacjach u babć na którymś z łódzkich osiedli (bo się muszą opiekować), strajk lekarzy nas bardzo dotknął, bo zamiast kontrolnych badań z Julą w przyszpitalnej poradni mamy bieganie po różnych laboratoriach (prywatnie!). Staram się zrozumieć, ale coraz mi trudniej.
Wczoraj wrócił po ponadtygodniowej nieobecności mój mąż, więc może uda się przysiąść częściej (nie wiedziałam, że tyle domowych obowiązków jest na jego głowie). Na niedługo, bo w niedzielę wyjeżdżamy i wrócimy pewnie na przełomie lipca i sierpnia.
Odkryłam wielkie braki w garderobie (Kuba wysrósł ze wszystkiego, kalosze są za małe, kurtki przeciwdeszczowe już nie nadają się do niczego, skarpety się rozkompletowały, a Juli marzy się czapka z daszkiem) - muszę coś z tym zrobić w tym tygodniu.
Jeśli chodzi o ciążowe ubrania, wchodzę do zwykłych (nieciążowych) sklepów i szukam ubrań "z zapasem". Wczoraj np. sukienko-tunika (w zależności od tego, ile nogi chce się pokazać) za 30 zł. w Vero Modzie. A miejsca na brzuch jeszcze na pół roku co najmniej. Trochę większy problem z bielizną, ale myślę, ze też do pokonania bez finansowych szaleństw.

Mam nadzieję na systematyczniejszy z Wami, dwustronny kontakt. Trzymajcie się cieplutko.
Pozdrawiam najserdeczniej.



Tak sobie pomyślałam, że sporo mamy doświadczeń z wcześniejszych spływów, więc moglibyśmy się nimi podzielić przed kolejnym wyjazdem, żeby mniej doświadczeni mogli się lepiej przygotować.

Trik pierwszy:
pakujemy w paczuszki komplecik: koszulkę i bieliznę i szczelnie zamykamy w małym woreczku. Codziennie otwieramy jeden woreczek a reszta jest ciągle szczelnie zamknięta. Jeśli plecak zostanie zalany to ciuszki dalej są w środku suche.
Jak się pakuje osobno wszystkie koszulki, to worek z nimi trzeba otwierać codziennie i trudno go potem dobrze zamknąć.

Trik drugi:
żeby plecak przetrwał najgorsze chwile w wodzie (deszczowej albo rzecznej) zabezpieczmy go podwójnie. Jeden duży i gruby worek na śmieci wkładamy do środka (wykładamy nim plecak) i dopiero do niego wkładamy zapakowane w woreczki ciuchy. Potem zapakowany plecak pakujemy do drugiego dużego wora na śmieci i zaklejamy taśmą. No i żaden deszcz ani wywrotka nie są nam straszne.

Trik trzeci:
Wiadomo, że najważniejsze na spływie są suchy śpiwór i buty. W różnych sklepach i na aukcjach można kupić wodoszczelne worki na śpiwór. Niektóre dodatkowo posiadają zawór, pozwalający wypuścić powietrze i sprasować śpiwór do mniejszych rozmiarów. To rozwiązanie droższe niż worek na śmieci ale pewniejsze, bo ten śmieci łatwo potargać i trudno szczelnie zamknąć.

Trik czwarty:
Warto zabrać ze sobą sandały. Rzeka ma to do siebie, że czasem trzeba do niej wejść, bo łódź stanęła na korzeniu, kamieniu albo przy brzegu jest tak płytko, że nie da się dopłynąć do suchego lądu.
Wtedy wskakiwanie do wody w adidasach jest poważnym problemem, a boso grozi uszkodzeniem nogi, bo różne rzeczy czyhają na dnie.
Najlepsze wtedy są sandały albo szmaciane trampki, które szybko schną, nie ślizgają się na mokrych kamieniach, pozwalają swobodnie chodzić w wodzie i są wygodne.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl