Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

" />dokładnie... ale dzisiaj gość po prostu... zabił mnie. Otóż chodzi on do technikum logistycznego!!!!! i powiedział mu nauczyciel, że laweta jest na 1 samochód a cięzarówki na kilka samochodów to... lory!!!!!!! co za paskudne kłamstwo;/ nie wrzucam zdjęć przykładowych bo to nie ten temat przecież lora to jest gładka naczepa bez zabudowy, lub naczepa do maszyn budowlanych. W USA łąńcuchują do lor wszelkie materiały nie ma burt jak u nas. Wiem to z potwierdzonego źródła ;] i jest pewne bo tam było i zna się na cięzarówkach



" />Prawda jest taka, że III Rzesza miała lepszy sprzęt wojskowy, świetnych dowódców, dyscyplinę w wojsku oraz duże morale. Pod każdym względem była lepsza niż armia sowiecka. Nawet w 1945 roku, jeszcze wtedy tygrysy i pantery były postrachem dla aliantów i sowietów chociaż mieli już sprzęt którym mogli zwalczać te czołgi.

Niemcy mieli dwie fatalne rzeczy, Hitlera i logistykę. Gdyby logistyka działała sprawnie i uzupełnienia na linie frontu były odpowiednie (szczególnie 1941-1943) to III Rzesza miałaby o wiele większe szanse na zwycięstwo. Drugim błędem była pokręcona logika Hitlera który nie potrafił prowadzić działań taktycznych na froncie z Berlina. Był kiepskim strategiem i doprowadził do klęski III Rzeszę. Sowieci też działali bez żadnej logiki lecz już 1942 roku stali się realistami i zaczęli w miarę sprawnie prowadzić działania wojenne.
Lecz najważniejsza jest logistyka która szwankowała w wojskach III Rzeszy.
Niemcy mieli za mało samochodów ciężarowych, taboru koleinowego, zapasów ropy oraz żywności i amunicji. Najlepiej wyszkolony żołnierz bez zaopatrzenia w świetnym czołgu czy samolocie jest prawie bezbronny. Sowieci mieli dużo lepszą logistykę oraz pomoc gospodarczą od USA i Wielkiej Brytanii. Dostali tysiące samochodów, samolotów, czołgów, tysiące ton ropy, zboża, amunicji, dostali silniki, prawie cała fabryki oraz inne materiały niezbędne do prowadzenia wojny.




Miedwiedowi pył nie przeszkadzał...
Z Moskwy jest troszeczke blizej niz z Waszyngtonu.

no ale zapewne USA nie dysponuja technologia ani logistyka, ani mozliwosciami dyplomacji, aby doleciec innym kanalem na tak wazne wydarzenie jak pogrzeb tragicznie zmarlego sojusznika, bo z USA do Europy mozna leciec tylko na jeden sposob.



" />
">Dla ścisłości. MiG-29SMT jest produktem seryjnym.
Ile wyprodukowano od podstaw tych seryjnych MiG-29SMT i dla kogo?


"> Mamy na stanie 40 MiG-29 z czego 32 z nich mają latać do 2015. W 2015 zostaniemy z 48 samolotami bojowymi. Warto zastanowić się nad głęboką lub płytką modernizacją MiG-29, bo mogłyby służyć jeszcze przez 15 lat. I spokojnie zabezpieczać nabywanie gdzieś około 2015-17 roku kolejnej partii F-16 lub ok. 2020 roku F-35.
1) Głęboka modernizacja czyli Rosja udostępni potencjalnemu przeciwnikowi najnowsze uzbrojenie?
2) Tyle było obaw o kody źródłowe od sojusznika a tutaj żadnych?
3) Silniki zostawiamy rosyjskie czyli pytanie o ekonomikę eksploatacji. Dużo mniejszy resurs od zachodnich i są 2.
4) Kłopoty z utrzymywaniem podwójnej logistyki i dodatkowe koszty to błahostka. Będziemy równocześnie wdrażać najnowsze technologie made in USA / NATO i Rosyjskie?
5) Na czym miałaby polegać płytka modernizacja i jakim cudem umożliwiłaby posiadanie nowoczesnych samolotów przez lat 15?




Ktoś może tu napisać- ale przecież inwestycja państwowa też może być mądra i dobrze zrobiona, a nawet zrobioną lepiej niż by to zrobił obcy kapitał, to odpowiadam: teoretycznie może tak, ale praktyka dowodzi, że to jest niemożliwe! Znacie bajkę, że na scharze zabraknie piasku, gdy się ją upaństwowi? Do tej wielkiej inwestycji potrzeba tak OGROMNYCH pieniędzy, oraz OLBRZYMIEJ logistyki, oraz OGROMNYCH nowatorskich technologi, że tylko wróg Polski może chcieć podjąć tak wielkie ryzyko dla narodu. Do tego w sytuacji, gdy rząd Polski może bez ryzyka, bez kiwniecia palcem, bez inwestycji, nadstawiać tylka worki na olbrzymi strumień petro pieniędzy, że... nie wiem, co już więcej napisać!

Wlasnie ja napisze, ze panstwowe nie musi oznaczac zle i jako przyklad podam : http://www.thelocal.se/27574/20100702/ . Zachodzi pytanie zatem dlaczego w innych krajach panstwowe moze dzialac a u nas nie? Sadze, ze to takze jest temat do dyskusji.

Co do lupkow gazowych ja jestem jak najbardziej za aby USA wchodzily do Polski z swoim kapitalem i technologiami tylko, ze .... na jakich zasadach. Czy Polska bedzie dzieki tym inwestycjom drugim Kuwejtem ktorego sie broni w razie potrzeby czy tez bedziemy kolonia ktora mozna przehandlowac na inne tereny? Czy bedziemy dopuszczeni do technologii i nasi naukowcy oraz inzynierowie beda uczestniczyc w jej rozwoju czy tylko bedziemy "montowac"? Oraz na jakich zasadach bedziemy korzystac z wydobytego gazu? I od rzadu zalezy jak to bedzie wygladac. Na razie niestety nie widzialem (albo nie szukalem wystarczajaco dlugo, jezeli sa podane bede wdzieczny za linki) odpowiedzi na te pytania i jasnych stanowisk wladz (i sadze, ze z braku zdecydowanych wypowiedzi (oraz takze z pamieci o poszukiwaniu inwestora do stoczni) biora sie te obawy ktore widziales na forum niezalezna.pl).
Użytkownik makumba edytował ten post 04 lipiec 2010 - 23:26



" />Sądzę, że wojna, która rozpoczęłaby się w listopadzie/grudniu 1945 zakończyłaby się zwycięstwem aliantów.

Skoro Sowieci, nawet mając za przeciwników wykończonych Niemców, ponosili kilkukrotnie większe od nich straty w ludziach, to jak wyglądałby sytuacja podczas walki z aliantami? Te straty ponosili mimo ograniczonych niemieckich rezerw ludzkich, gdzie na dodatek przemysł Rzeszy cierpiał z powodu bombardowań i niedostatku surowców. Teraz to sowiecki przemysł byłby bombardowany. To Sowieci mieli już coraz bardziej ograniczone rezerwy - wojna z Rzeszą po prostu naruszyła biologiczną równowagę narodu. Alianci problemów logistycznych by nie mieli - USA wyprodukowałyby i dostarczyły wszystko co trzeba, a i zachodnia Europa dołożyłaby swoje. Że kiepskie drogi? Znając Amerykanów to by je sobie wybudowali. Razem z rurociągami.

Nie byłoby też lend-lease'u, czyli nie tylko doskonałych Studebakerów i tuszonki, ale również milionów ton stali, miedzi, niklu i setek innych potrzebnych towarów. Zamiast statków z zaopatrzeniem, do Murmańska i Władywostoku mógłby przybyć aliancki desant. Nie oszukujmy się, że sowiecka flota mogłaby temu przeszkodzić. Na tle brytyjskiej, nie mówiąc już o amerykańskiej, była jeszcze śmieszniejsza niż sowieckie lotnictwo na tle alianckiego.

Oprócz milionów żołnierzy z USA, UK, Francji i innych krajów Zachodu, mieliby przeciwko sobie podbitą ludność Europy Wschodniej - Polaków, Węgrów, Czechów, Słowaków, Rumunów i innych, którzy zrobiliby z ich zaplecza piekło, a po przybyciu oddziałów alianckich dołączyliby do regularnych sił z Zachodu. A i Finowie pewnie chcieliby Karelię odzyskać, bo chyba nikt nie nienawidził tych bolszewickich sukinsynów tak jak oni. "Przewodnikami" po ZSRS zostaliby byli oficerowie Wehrmachtu.

Nt. lotnictwa już w większości wszystko powiedziano. Na cierpiącą z powodu niedostatku sprzętu i wyszkolonych kadr Luftwaffe sowieckie latadła mogły wystarczyć. Na RAF i USAF z dodatkami nie było szans. A tysięcy samolotów od wujka Sama też już by nie dostali. Teraz musieliby się zmierzyć z najpotężniejszą powietrzną armadą w historii, składającą się z samolotów, które nie miały wtedy sobie równych. Lotnictwa strategicznego też nie mieli. I mogliby jeszcze dostać po łbie produkowanymi w niemieckich fabrykach V-1 i V-2. I odrzutowymi Messerschmittami, Glosterami i de Havillandami, a jakby było trzeba to i bombą atomową z B-29.

Tuż po wojnie alianci zachodni mieli niepowtarzalną okazję, żeby rozpieprzyć to poronione, komunistyczne imperium, gdyż układ sił był korzystniejszy niż kiedykolwiek później. Na nieszczęście dla świata, okazji tej nie wykorzystali.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl