Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...


Moja płaca stanowi 5-7 % ogólnej ceny pisma.
Konkurencja chce zrobić całe pismo o 20% taniej.
W związku z tym - cięcie kosztów no i oczywiście szefostwo zaczyna
odemnie.


Leżysz chłopie/kobieto. Jeśli to faktycznie płaca w rozumieniu umowy o
pracę, to od pewnego progu sama zamiana uczciwego (proszę się nie smiać z
tego przymiotnika) ZUS-u i innych obciążeń (typu urlop) na firmę, która
płaci ledwo ZUS właściciela i nie myśli o urlopach czy obciążeniach
płacowych, daje większą obniżkę kosztów niż rzeczone 20%. Przykro mi to
mówić, ale jeśli ktos zaczął patrzec na koszty prze lupę - nie mam
pocieszających wiadomości. Jeśli sie nie boisz - uciekaj na własne (i
pierwszym Twoim klientem niech sie stanie Twój obecny pracodawca).
Aha i jeszcze jedno - parametr procentowy ceny pisma niewiele mówi
(rozumiem, że chodzi nie o cenę, a o koszty wydania jednego numeru). I
jeszcze - pensję płaci się co miesiąc, a wydaje czasopismo co dwa. To też
pole do szukania obniżki kosztów... Złe wieści, naprawdę... Trzymaj się.
Mówiąc dokładniej, spotkałem się z ofertami typu - nasza cena (w
outsourcingu) to pełny koszt zatrudnienia waszego pracownika - 10%. Otwartym
tekstem, przy pracowniku, bez podawania w złotówkach. Nieważne, w jakim
charakterze występowałem. W każdym razie nie oferenta.




| Z grubsza to jest to najzwyklejsze zlodziejstwo.

Zgrubsza to jest to tzw outsourcing usług.

nie dosc ze nie kradne to jeszcze mi placa za to ze dla nich to robie.
wiec
zanim kogos oskarzysz o zlodziejstwo to sie zastanow czy masz podstawy

nie obrazilem sie


Jesli robisz to legalnie, to nie widze problemu zeby sie dogadac z twoimi
partnerami na temat tego zeby dostarczali Ci material w sposob
satysfakcjonujacy dla obu stron.
/j




Beno wrote:

| Właśnie zamordowałeś kilkanaście milionów Hindusów (słynny
| "outsourcing"), którzy dzięki globalizmowi mają pracę

Chodzi Ci o pracę wyprowadzoną z Polski?


Co to znaczy: wyprowadzaną? Znaczy zamiast robić części do fiflaków
w kraju, to je importuję, tak? Pytanie za dwa punkty: czym za ten
import płacę?

pzdr

TRad



schlagbaum napisał: "Prace o ktorych piszemy to glownie strzyzenie trawnikow
miejskich, przycinanie krzakow wzdluz autostrad, odgarnianie sniegu czy
zamiatanie lisci. Prace te musialby byc dodatkowo oplacone wlasnie przez
podatnika a przekazanie ich pobierajacym zapomoge odciaza te kase."

Slyszales kiedys o "outsourcing"? Teraz miedzynarodowe kompanie, ktore nie
wkladaja nawet centa w narodowe podatki dostaja kontrakty rzadowe, czy to na
odgarnianie sniegu czy na psychoanalize ludzie uzaleznionych od
narkotykow. "Forster parent" na uslugach rzadu hrabstwa dostaje troche mniej
niz $600 na jedno dziecko. Koszty administracyjne hrabstwa to ok. $200. Ale
prywatna agencja liczy sobie za takie samo dziecko ponad $1600 choc bezposredni
wykonawca dostaje tyle samo forsy ile dostalby gdyby pracowal bezposrednio z
hrabstwem.
To samo dotyczy odgarniania sniegu. Jakas prywatna agencja placi grosze
odgarniaczowi ale zgarnia niewspolmiernie wysoka do swoich kosztow kase od
rzadu i nie placi zadnych podatkow. W przypadku tych "tanich miejsc roboczych"
rzad dodatkowo wyrownuje te niskie place odgarniacza sniegu z funduszy
podatnikow.
Masz racje. Nie dogadamy sie. Ja czytam "eligibility tables" i budzety
prywatnych firm swiadczacych uslugi dla hrabstw, Ty czytasz artykuly prasowe.
Dajmy se siana z rozmowa tak dlugo jak nie zechce Ci sie zajrzec pod podszewke
wynajmowania prywatnych firm przez rzady.



Outsourcing
Tych firm jest podobno okolo 20 - wszystkie mają licencje od konsulatu za ktora
zapewne płacą plus na pewno bez znajomości takiej licencji się nie zdobywa.
Część tych firm ma dodatkowo przywilej wchodzenia do konsulatu bez kolejki
(ciekawe czy jest zastrzeżony formalnie w licencji). Reszta musi też wysyłać
swoich pracowników by stali całą noc pod konsulatem - powiedzieli mi to
przedstawiciele tych firm krążący przed konsulatem. Najwyższy status ma firma
Wspólnota-2000 (www.wizydorosji.pl/) bo jest jednocześnie kasą konsulatu
(tam się wpłaca opłaty nawet jeśli sprawę załatwia się bezpośrednio w
konsulacie). Suma sumarum to jest klasyczny dla Rosji kapitalizm polityczny:
drastyczne ograniczenie liczby przyjmowanych bezpośrednio interesantów powoduje
znaczny wzrost dochodów konsulatu z prowizji (czy też opłat za licencę) od firm
pośredniczących. Ale podobno załatwienie polskiej wizy w Moskwie też jest
łatwiejsze z pośrednictwem firmy. Cóż, takie czasy... outsourcing kwitnie. Ale i
Amerykanie nie są tu bez grzechu bo u nich paszprt można odebrać tylko przy
pomocy prywatnej firmy DHL za którą trzeba zapłacić obowiązakowo a ktorej usługi
są koszmarne, jak większosci firm kurierskich. Za ten monopol na odbieranie
paszportów (niejako odwrotność sytuacji w konsulacie Rosji, gdzie paszport
wydają od ręki i bez opłat ani kolejek), zapewne też się DHL jakoś finansowo
odwdziecza konsulatowi amerykanskiemu.... A więc my płacim więcej, a dyplomaci
żyją dostatniej...



pawka55 napisał: "Musze ci wyjasnic, ze dla ponad 40% podatnikow amerykanskich
ta wojna jest ciagle usprawiedliwiona."

Na cale szczescie ten procent spada, luski z oczu spadaja.

"Pozostale $5300 idzie z kieszeni lepiej zarabiajacego podatnika sredniej
klasy, czyli tego do ktorych i ja sie zaliczam. Latwo zatem wyliczyc, ze moje
podatki (ok. $17000 rocznie) pokrywaja nie tylko moj "udzial" finansowy w
awanturze irackiej, ale takze udzialy dwoch albo trzech leniow amerykanskich,"

Problem polega na fakcie "outsourcingu" wojny. Jedni placa (jak pawka55) ale
nie maja i nie musza miec nic wspolnego z ryzykiem smierci, zranienia czy
chocby tylko przerwania kariery zawodowej z powodu wojny. Nie ma poboru.

Drudzy traktuje pojscie do woja jak pewien rodzaj pracy i szanse na wyrwanie
sie z biedy, "jakies" perspektywy. Dla tych, ktorzy decyduja sie na wojsko,
pobyt w Iraku moze byc bardziej bezpieczny niz mieszkanie w dzielnicach miast
amerykanskich, z ktorych oni pochodza.

Ustawodawcy nie czuja skutkiem tego zadnej presji spolecznej na zakonczenie
wojny, gdyz podatnik nie czuje zadnych kosztow. Finansowe sa minimalne, a
innych nie ma. Wojny nie ma jako waznego tematu dnia. Jezeli cos, to wojna
pomaga rozruszac przemysl, wiec gielda idzie w gore i zwykly Joe cieszy sie, ze
mu konto emerytalne rosnie.

Zawodowa armia jest sprawniejszym narzedziem do zabijania niz ta z poboru, ale
calkowicie amoralnym. Wlasnie z powyzszych powodow.



ja odkąd pamiętam to mówi się, że Polska będzie wielkim placem
budowy - praktycznie od '89 roku to jest wałkowane w gazetach i w TV
i jakoś nie udało nam się zamienić naszego kraju w plac budowy -
niestety. Preteksty były różne: Wałęsa gonił Japonie, Kwaśniweski
budował "Dom wszystkich Polska" i miliony mieszkań dla młodych,
później szykowaliśmy się do wejścia do UE, później jak już weszliśmy
to mieliśmy wydać miliardy EURO z funduszy unijnych i pomocowych dla
krajów nierozwiniętych, a teraz mówi się o EURO2012 itp.

Chciałbym abyśmy mieli takie zmartwienie, że brakuje ludzi do pracy
i że niema komu budować. Może w końcu coś by w tym kraju powstało.
Może chociaż jakaś obwodnica albo metro z prawdziwego zdarzenia.

Bo mimo, że pierwszy pomysł metra w warszawie powstał w 1925 roku to
pierwszą łopatę wbito w ziemie dopiero w 1983 roku i do dnia
dzisiejszego mamy raptem 1 linię metra i 18 stacji - a to w jedyne
25 lat - takie tempo raczej nie spowoduje braku rąk do pracy.
Patrząc na to jak i ile się buduje w krajach rozwiniętych (często
polskimi rękami) to nie wydaje mi się, żeby realnym zagrożeniem był
brak pracowników.

W najgorszym wypadku zrobi się outsourcing - hiszpanie, austriacy i
hińczycy wzięli by pewnie mniej niż kulczyk i jemu podobni no i może
w końcu położyli by asfalt a nie czekoladę, który latem nie zamienia
sie w gigantyczne kolejny a zimą w dziury jak leje po bombach.

pzdr



A może jak we Lwowie?
Ponieważ mało kto przestrzega wsiadania przednimi drzwiami (nie wyobrażam sobie, żeby przejęły się tym bandytopodobne łebki na wagarach) - może lepiej wprowadzić takie rozwiązanie, jakie jest (a przynajmniej było kilka lat temu) we Lwowie? Po zamknięciu drzwi przez cały autobus/trolejbus przechodzi kasjerka z taką małą kasą fiskalną, ludzie płacą pół hrywny i dostają paragon. Kto ma bilet okresowy - pokazuje go, i tyle. Ściągalność stuprocentowa, bo nikt się pani bileterce nie sprzeciwia :). Aczkolwiek u nas to chyba trzeba zatrudnić byłych zawodników sumo :).

W ten sposób koszt opłacania kontrolerów-kanarów zastąpiłby koszt utrzymania kontrolerów-sprzedawców (zresztą - to też może być outsourcing), a wysoka ściągalność opłat za bilet pozwoliłaby obniżyć jednostkowe ceny biletów do np. 50 groszy.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl