Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

W 1987 miałem pierwszego kompa. Było to piękne atari 800xl. Służyło mi
jako grywalnia bo do czegoż innego można było to wykorzystywać... dobra
było logo i naturalnie wpojony basic, ale ten tylko narobił mi złych
nawyków...

Cóż... W każdym razie pierwszego peceta miałem dopiero w 1994 roku.
Pamiętam jak go przywieźliśmy do domciu, był zapakowany w duże brązowe
pudło. Nie mieli jeszcze myszek do niego sprowadzonych więc została mi
klawa.
Piękniasty DOS 6.2 i Win 3.1 - wszystko chodziło piękniaście. Tylko tej
myszki nie było :(((
Cóż myszkę i podkładkę dostałem jakiś tydzień później... Przy okazji
dowiedziałem się, że to niebieskie to norton... Dzień później myszka
była zepsuta... Cóż trzeba było jakoś naprawić, po kilku godzinach brat
z tatą jakoś polutowali ją i potem chodziła bez problemów przez... 5
lat... :))
Kochana dexxa.

Mój komputer też na początku służył do grania. Cóż... Wtedy to był
sprzęt. 486sx/25 z 4 mb ramu. Karta graficzna miała 0,5 mb ramu, a dysk
twardy... zaczadzisty nec z 250 mb na pokładzie. Co to wtedy było...
Mogłem zamówić jeszcze 340 mb ale to było trzy razy droższe i w ogóle...

Po jakimś czasie, gdzieś po kilku miesiącach dokupiłem do płyty cache...
Oczywiście, żeby dołożyć je trzeba było przywieźć komputer do firmy i
panowie kermit oraz gruby mi założyli pięknie... Po kolejnych ośmiu
miesiącach bratu wpadło do głowy żeby pogrzebać w biosie i wtedy włączył
tam ten cache wobec czego dopiero wtedy zaczął on działać...

Potem uparliśmy się na zmianę procesora. No to zmieniliśmy go coś na
dx2/66 - nie był już to szczyt mody, bo spokojnie wszyscy mieli już
pentiumy i w ogóle. W każdym razie był problem bo trzeba było znaleźć
odpowiedni procesor pod gniazdko, w moim wypadku 5 voltowe jeszcze... No
i tak jako, że intel był lepszy to tego zakupili rodzice i został taki
założony, znaczy się miał być założony... Potem jak już dorosłem to
wydiagnozowałem że to jest jednak amd, nigdzie tego nie pisało, ale
parametry miał jednak amd nie intela, wszyscy jednak się ze mną kłócili
i w rezultacie nikt mi nie wierzył...

Gdzieś potem dokupiłem kartę muzyczną, dodatkowo cztery mega ramu jednak
to był już tak archaiczny sprzęt, że nic mu to nie dodawało prestiżu,
jednak za grosze miałem takie ulepszenie że aż szok... :))

Pewnego razu, gdzieś na na wakacjach w siódmej - ósmej klasie wymieniłem
już więcej... ram i grafikę. zamiast tych malutkich simów miałem edo ram
- czyli niby te długie simy... A płytę miałem o wiele lepszą - zamiast
local bus miała pci! To było coś. Zintegrowany kontroler dysków... Czad!

Proc został ten sam - czyli "intel" dx2/66. Jednak długo nie wytrzymał w
tej płycie. W ramach sprawdzenia wyjeliśmy go i wtedy już okazało się,
że to jednak amd był, jednak po włożeniu nie pochodził za długo. Proc
był niby na 3 volty, ale chodził na 5 przez jakieś 3 lata! Potem widać
mu już nie posłużyło. Więc operniczyłem gostka w sklepie i dostałem za
to dx4/100.

Jak zacząłem zmieniać sprzęt to się dopiero zaczeło. Kupowałem sprzęt
nie dla siebie i skłądałem innym komputery, poza tym czasem coś niewiele
sobie upgrade'owałem.

Po ósmej klasie miałem już p166mmx. Poza tym trzeba było zmienić dysk bo
250 nec'a już nie wystarczał... Przez całe wakacje zbieraliśmy z bratem
i pod koniec kupiłem sobie dysk 5,3 gb. Chciałem tak ze 2 gb, ale jakoś
tak wyszło... Zapłaciłem jednak za 4gb a że nie było już takich to
dostałem te 5 :)

I ramu się dołożyło... było już 24, potem 32 :) Do tej pory mam tą 32,
świetna byłą i jest... Dziś ją wyciągnąłem z kompa.

Natomiast wpadliśmy jeszcze na inny pomysł z bratem. Zaczeliśmy coraz
bardziej się gryźć o kompa, więc pewnego dnia nas olśniło i złożyliśmy
drugiego... Części było trochę... coś się sokupiło i powstała maszyna
jak trzeba. Tyle że zaczeliśmy finansować każdy po jednym więc trochę
toporniej szło...

Rok temu mój brat sobie wział już tego kompa na studia i... dziś z nim
przyjechał. Z pierwszego kompa został tylko monitor...

Dwa tygodnie temu wpadłem na ten sam pomysł. Żeby młodsze rodzeństwo mi
nie okupowało kompa kupiłem jeszcze jeden, dokładnie to p166 mmx które
już trzeci raz do mnie wróciło. Raz brat mi dał za niego kasę i po
dołożeniu kupiłem sobie amd. Potem jak on kupował durona to znów od
niego odkupiłem... :))

No ale o co mi chodziło dokładniej w temacie. Dziś padł ten dzień w
którym dołożyłem ramu. Nie tak zwyczajnie jak wtedy, ale z specialną
cyferką. Otóż dokupiłęm sobie 256 ramu. Cały sęk w tym, że ten ram
przewyższył wielkość mojego dysku twardego. Ten dzień musiał kiedyś
nastąpić.
Kiedy kupowałem komputer zawsze się zastanawiał jak ta przyszłość będzie
wyglądała... Kiedy nastąpi ten dzień??? W końcu wtedy 4 mb ramu to było
niesamowicie dużo... Równie dobrze wiem że wszystko musi iść do przodu.
A stare nawyki mi zostały... Jak widzę sterownik nowej karty muzycznej
(przedwczoraj zmieniłem kochanego gus'a max'a na sb64pci i zaczynam
żałować... ) co zjada 4 mb na starcie to mnie trafia...

Ale cóż, wszystko się zmienia, sprzęt przemija...

Ciekawe czy tylko mi tak odbija na wakacjach czy wy też macie podobne
miłe wspomnienia o komputerach... Wiecie doskonale, że mógłbym pieprzyć
o kompach przez cały dzień i niekoniecznie wszystkich to obchodzi, ale
jednak są wakacje, jest dużo czasu i w ogóle, a jakoś może się dyskusja
rozkręci... :))

Aha, nie pisałęm tego by się pochwalić i ściągnąć na siebie zarzuty pod
kątem mojego systemu, prawda jest taka że na 32 mb chozi wszystko
płynniutko, a na 64 nawet cały staroffice się wgrywa i chodzi jak burza.
Dlaczego więc 256? Bo tanio jak barszcz a znów może się ziemia potrzęść
i coś poburzyć... Cóż... ;-)

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl