Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

Nie jest to teoria, tylko pytanie, lecz zamieszczam je tu gdyż nie znalazłem odpowiedniego działu. Chodzi mi o to jak to było możliwe, że Desmond wciskał przycisk po śmierci Kelvina Inmana? Jak wiemy do wprowadzania liczb było potrzeba dwóch ludzi do pracy na zmiane. Mieli zmieniać się co 12 godzin. Przycisk było trzeba wciskać co 108 minut. Więc jak Desmond był w stanie dalej pełnić swoje zadanie, gdy został sam? Przecież wychodzi na to, że nie mógł praktycznie spać. Mógł owszem zapaść w drzemkę na te 108 minut, ale nie porządnie się wyspać. Tak więc jak był w stanie zachować świeżość umysłu i wykonywać swoje zadanie? Hurley w którymś odcinku sezonu drugiego zadał to samo pytanie co ja Locke'owi. Ten mu odpowiedział, że nie zdążył go spytać (jak pamiętamy Desmond uciekł z bunkra na swoją łódź). Szukałem trochę w Internecie na ten temat, ale nic nie znalazłem. Czy nikogo innego to nie nurtuje? Może coś przeoczyłem? Także gorąco proszę oświećcie mnie, bo moje logiczne myślenie zawodzi jeśli chodzi o odpowiedź na to pytanie.



Robię to dla Was

- To jest ciało z taksówki? - spytała Cam, gdy dostarczono jej trupa.
- Tak, doktor Saroyan - odparli zgodnie wszyscy, którzy je przytaszczyli.
- Ale tu jest wszystko czarno na białym - odparła. - Nawet przyczyna zgonu jest jednoznaczna - mówiła, pokazując ślad po kuli w klatce piersiowej.
- To jest taksówkarz waszyngtońskiej firmy - oznajmił jej głos, który pojawił się znikąd.
- Agencie Sullivan, co to ma być? Żadnych szczątek, więc co on tu robi. Z identyfikacją nie ma problemu - i przekazała mu odpowiednie dokumenty.
- Cam, czy możemy porozmawiać na osobności? - zapytał, niezrażony jej reprymendą.
- O ofierze? To nie ma sensu - odparła zdenerwowana. Teraz miała ważniejsze sprawy na głowie niż jego zabity, ale cały taksówkarz.
- Możesz zwołać resztę pracowników, tych związanych z Brennan? - mówił dalej.
- Oni się nie zajmują takimi przypadkami - odparła. Nie miała ochoty ich denerwować i tak przechodzili piekło.
- Ale tu chodzi o Brennan, a nie denata - powiedział, coraz bardziej igrając z logiką Cam. - W bagażmiku tej taksówki znaleziono jej walizki. Natomiast jej nigdzie nie było. Kazałem sprawdzić teren.
Cam powoli rozumiała potrzebę zwołania tego nieformalnego zebrania, ale coś jej tu nie pasowało. Domysły Angeli zaczęły przybierać miano faktów i to dokonanych. Z wielkimi oporami poinformowała o spotkaniu. Sully również brał w nim udział, co reszcie się nie spodobało. Nie lubili go i nie mieli zamiaru tego ukrywać.
- Cam, o co chodzi? - zapytał Hodgins, siląc się na odwagę.
- O doktor Brennan - wyprzedził ją Sully, a ona tylko pokiwała twierdząco głową.
- To o co chodzi? - dopytał Hodgins, nie reagujac na odpowiedź agenta Sullivana.
- Doktor Brennan została prawdopodobnie porwana - te słowa wywołały strach i podniesienie poziomu adrenaliny we krwi zgromadzonych.
- Wiedziałam - powiedziała Angela, zanosząc się od płaczu i wybiegając z gabinetu szefowej. Hodgins pobiegł za nią, ale przed tym dodał:
- Przepraszam. Ale jesteśmy do dyspozycji - i wybiegł w poszukiwaniu narzeczonej.
- Cholera jasna, a Bootha nie ma - powiedział zmartwiony Wendall, a Cam zrobiła wielkie oczy. On znał takie słowa? - To co mamy? - był zwarty i gotowy do działania.
- Niewiele. Tylko ciało taksówkarza, jego taksówkę i miejsce, prawdopodobne miejsce porwania - odparła Cam, będąca pod wrażeniem spokoju doktoranta. Ale ten spokój był tylko pozorny.
- To do roboty - i wyszedł. Sully praktycznie zrezygnował z przekazania dodatkowych informacji, bo i tak wymagali potwierdzenia od doktor Saroyan. A może to i lepiej - pomyślał.
- Jak coś znajdziecie to dajcie mi znać - zakomunikował pani patolog. Cam spojrzała na niego, jak na Marsjanina. A on odwrócił się na pięcie i pojechał do FBI.
- Cam - usłyszała po chwili głos Angeli, nieco zmieniony płaczem.
- Wchodź Ange - ona nie mogła płakać. A też powoli miała na to ogromną ochotę.
- Cam. Ja nie chciałam tego mówić przy Sullivanie, bo mu nie ufam. Ale... Ja rozmawiałam z Cullenem. Zadzwonił do mnie zaraz po twoim wyjściu - Angela czuła, że łzy znowu napływają jej do oczu.
- Też go nie lubię - poparła artystkę Cam. - Sullivana, oczywiście - dodała dla jasności.
- Cullen powiedział, że... że - Angela nie mogła już wytrzymać, nadzieja ją opuszczała, a płacz się nasilał. - Booth zaginął po wykonaniu zadania. Mają go szukać...
Ta wiadomość przeraziła Camille. Dopiero teraz dowiedziała się o zaginięciu agenta. Booth zaginął. Brennan porwana. I co teraz? Bedą walczyć o Brennan, o Bootha i o ujęcie wszystkich, którzy mieli z tym coś wspólnego. Nie poddadzą się i znajdą wszystkich.
- Znajdą się. Obiecuję ci, Ange. Znajdziemy ich. Wendall już zaczął szukać - powiedziała, dodając nadziei sobie i artystce.
- To dobry chłopak. Zasługuje na ten doktorat - pochwaliła go, zanosząc się od płaczu i łykając gorzkie łzy życia.
- Tylko nie bardzo pewny siebie.
- Jack już zabrał się za taksówkę. Ja też tam zaraz pójdę. Może mu się na coś przydam - Angela ciągle ocierała strumienie łez.
- Damy radę - podkreśliła Cam.
Tak dają. Dla Brennan. Po wyjściu Angeli, Cam zabrała się za zbadanie taksówkarza. Nie sądziła, że znajdzie potrzebne odpowiedzi, ale przecież Brennan tyle razy pomagała trupom, fakt, że w stanie rozkładu, ale trupom, to może teraz ten jeden pomoże im do niej dotrzeć. Miała jeszcze iskierki nadziei. Brakowało jej wkurzonego, zmartwionego, wychodzącego z siebie Bootha, który nigdy nie tracił nadziei. Nawet, gdy koniec był blisko, zawsze ją ratował. A teraz oni muszą go zastąpić.
- Booth, gdzie ty jesteś? - wzniosła błagalnie oczy ku sufitowi, za którym gdzieś tam dalej było niebo.

I jak

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl