Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

Maciejonko &&&&&&&&&&&&&&&& Tak czytam co piszesz i mam wrażenie, że najbardziej przejmujesz się i martwisz o chłopców, a raczej o tego dużego czy sobie da radę z tymi mniejszymi Oby dał radę !

Sylwia, Ritta ładne łóżka - proste i funkcjonalne. Ja chciałabym z szufladą na dole. A zwykle jak jest fajne łóżko brakuje szuflady, jak jest szuflada to łóżko wielkie, więc odpada. Wrrr, a te wasze jakie mają rozmiary ? Jaki materac polecacie?



Dzięki kochane za przytulaski, strasznie nam jest smutno i źle
No i dalej siedzimy, bo w nocy zaczął znowu mocno kaszleć

Może to wina kaloryferów, bo bardzo suche powietrze jest. Mamy nawilżać pokój i może się poprawi i wtedy wyjdziemy bo osłuchowo jest dobrze, tylko że kaszle tak sucho.

A co do łóżka to mam już od piątku pokój 1-osobowy z łóżkiem, (za który oczywiście muszę płacić, ale ważne że śpię normalnie) Antek większość nocy i tak ze mną na tym wąskim łóżku przesypia, bo do tego wielkiego brzydkiego łóżeczka za nic nie chce iść. Dopiero jak mocno zasypia to go wkładam, a i tak potrafi się obudzić i rozedrzeć.

Materaców nie można, nawet karimaty, nawet koca na podłodze nie można położyć ! Jeść nie można w pokoju, a pomieszczenia do jedzenia nie też nie ma. Masakra, jem po kryjomu, jak nikt nie widzi.
Więcej opiszę jak wyjdę, bo lecę zaraz, bo teściowa została z małym a zaraz młody głodny będzie.
Trzymajcie kciuki żeby nie kaszlał to może do piątku wyjdziemy.
paa



u nas troszkę inna sytuacja, ale chodzi o łóżko na nowym mieszkaniu poprzedni właściciele zostawili całą sypialnę, łącznie z wielkim łożem. no i my teraz na nim śpimy. i tak sobie mi z tym. jak pomyślę co oni mogli tam wyrabiać....to wolę nie myśleć. no ale, że łóżko jest super wygodne, no i pasuje do całości to szkoda nam go wymieniać. materace obróciłam na drugą stronę, wyścieliłam grubym kocem i póki co musi tak być. jak się trochę odkujemy, to może wymienimy materace na nowe.

problemu z inną laską w łóżku Miśka nie miałam. wiem, że jakaś tam była, coś tam z nim robiła, ale nawet przez chwilkę o tym nie pomyślałam. i Miśkowi też nigdy nie przyszło do głwy, żeby się złościć o innych facetów w moim łóżku. naturalna kolej rzeczy.



A więc tutaj będę teraz mieszkał? - zapytał Greg.
- Owszem. To jest twój nowy dom. Trochę tu tłoczno, gdyż w tym domku są przyjmowani wszyscy nieokreśleni. - odpowiedział mu Chejron.
Myślę, że sobie poradzę. Wcześniej mieszkałem w dużym domu i miałem mnóstwa miejsca dla siebie, ale chyba się przyzwyczaję. Najwyżej pożyczę od kogoś namiot i będę mieszkał za domkiem. - zażartował. - O której są posiłki. Trochę zgłodniałem po tej walce.
- O 19.30 jest kolacja. Jemy na drugim piętrze w Wielkim Domu. Czas reszty posiłków jest wywieszony w jadalni. Zapoznaj się z nim.
Ok. Dzięki. - powiedział i wszedł do domku. Było tłoczniej niż uważał. Wiele osób leżało na podłodze, gdyż zabrakło łóżek. Niektórzy byli równie zdezorientowani jak on.
- Zaraz ci kogoś przedstawię. - mruknął Chejron i zawołał jakiegoś chłopaka. Na oko miał tyle samo lat ile Greg. Był niewiele wyższy, ale od razu widac było, że jest doświadczony i stoczył już wiele walk.
- To jest twój grupowy. On zarządza zbiórki, rozdziela obowiązki itd.
Siemka! Jestem Greg. Podobno syn Hermesa. - powiedział.
- Witaj w domku nr 11, Greg. Możesz zając to miejsce. - odpowiedział mu chłopak i wskazał puste miejsce przy ścianie. - Postaram się skołowac dla ciebie jakiś materac.
Dzięki. Miło z twojej strony - powiedział Greg zadowolony uprzejmością grupowego.
Może nie będzie tak źle. - pomyślał. Chwilę później poszedł na swoje miejsce i położył się na podłodze. Kilka minut później wrócił grupowy z materacem. Kolejną chwilę później, Greg spał.



Muzyka : ... ??
tekst ... ??

Stanął w ogniu nasz wielki dom
Dym w korytarzach kręci sznury
Jest głęboka naprawdę czarna noc
Z piwnic płonące uciekają szczury

Krzyczę przez okno czoło w szybę wgniatam
Haustem powietrza robię w żarze wyłom
Ten co mnie słyszy ma mnie za wariata
Woła - co jeszcze świrze ci się śniło?

Więc chwytam kraty rozgrzane do białości
Twarz swoją widzę twarz w przekleństwach
A obok sąsiad patrzy z ciekawością
Jak płonie na nim kaftan bezpieczeństwa

Lecz większość śpi przez sen się uśmiecha
A kto się zbudzi nie wierzy w przebudzenie
Krzyk w wytłumionych salach nie zna echa
Na rusztach łóżek milczy przerażenie

Ci przywiązani w dymie materacy
Przepowiadają życia swego słowa
Nam pod nogami żarzą się posadzki
Deszcz iskier czerwonych osiada na głowach

Dym coraz gęstszy obcy ktoś się wdziera
A my wciśnięci w najdalszy sali kąt
- Tędy! - wrzeszczy - Niech was jasna cholera!
A my nie chcemy uciekać stąd!

A my nie chcemy uciekać stąd!
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych!

A my nie chcemy uciekać stąd!
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych




u nas mimo innego założenia przedporodowego Tymon śpi z łóżku, niczym nie da się go oszukać
znamy znamy! Też kołyska była szlifowana i malowana z założeniem, ze dziecię będzie spało "na swoim". Teraz to juz nawet sobie nie wyobrażam, że on ma spać samotnie Ale my mamy wielki materac, więc miejsca w bród (choć tata się wyniósł od nas ze względu na swoją pracę - nie wysypia się z nami bo boi się, że małego zgniecie)



Witajcie:)
Klaudia- Michałek pójdzie prawdopodobnie do żłobka. Planowaliśmy od września, bo moja mama nie dostanie świadczenia rehabilitacyjnego (kurczę, jest po 3 operacjach na jedną dolegliwość a każą jej wracać do pracy) i będzie musiała wrócić do pracy. Do wakacji brałaby 2 zmiany a na wakacje ja będę w domu. Jeśli przeprowadzimy się to będzie żłobek, no chyba że choróbska nie pozwolą to poszukamy niani. Ja również trzymam za Was kciuki! Bardzo mocno i również mam nadzieję, że będziesz do nas pisała z wielkiego świata!
Asia- pomysł z mąką ziemniaczaną może się sprawdzić. Michałowi to pomaga, podobnie jak kąpiele w krochmalu na dolegliwości skórne a na twarz robiłam mu maseczkę z krochmalu (polecane mi przez położną) więc czasem najprostsze najbardziej pomaga...oby było dobrze!
Mamuśka- oj powalająca, przynajmniej jak na nasze możliwości finansowe...
Wczoraj znajoma proponowała nam abyśmy zamieszkali u niej, bo wyjeżdża do Anglii, szuka kogoś kto zaopiekuje się mieszkaniem, bez płacenia wynajmu, tylko normalne opłaty. I byłoby ok...gdyby nie był to Lubin. Stamtąd oboje musielibyśmy dojeżdżać do pracy a to koszt 500zł więc tyle co dostaję za pracę na pól etatu w przedszkolu...więc równie dobrze mogłabym nie pracować...Miśka nie mam tak z nim zostawić a od ręki nie ma miejsc w żłobku, mam tam teściową ale jej NIGDY nie dałabym dziecka po opiekę...i wiele innych takich przeszkód nam się pojawia...więc póki jesteśmy tu ale mam nadzieję, że to się zmieni. Dziękujemy za trzymanie kciuków!

Pewnie pomyślicie, żem wyrodna matka ale moje dziecko drugą noc śpi na podłodze...nie mieści się w łożeczku, wciąż się wierci i płacze. Jak śpi z nami to jest koszmar, tak się rzuca. A jak ma 2 kołdry i koc na ziemi to śpi jak zabity przez 12 godzin,ale co się budzę to on jest w innym miejscu:)Chyba pora na jakieś większe łóżko, materac.... a moja mama jak to widzi to chyba mnie w myślach wyklina...



Wygrzebuję

Ika kupiłaś materac? na co zwrócic uwagę ?
czy na duże łóżko lepiej jeden wielki czy dwa mniejsze?



Madziu trzymam kciuki i naprawdę chciałabym, żeby się udało.







Swoją droga już dawno się tak nie wkurzyłam jak po przeczytaniu postu Madzi. Nie mogę o tym przestać myśleć. Jak chory i bezduszny jest system, w którym dopuszcza się do sytuacji, że samo zostawione jest 2 misięczne dziecko w szpitalu. Jak głupia musi być dyrekcja skoro matce 2 miesiące po porodzie proponuje krzesełko w dzień i materac na podłodze w nocy. niech nikt mi nie pisze o finansach - można kupic łózka polowe za 200 zł super wypasione i zgarniać od rodziców po 5 zł albo wcale (bo w końcu oszczędza się na personelu skoro rodzic sam się dzieckiem zajmuje) Zresztą nie będę tu robić wyliczeń - bo wyjdzie taki sam absurd jak to, że koszt mojego męża przy porodzie to było kiedyś 150 zł (w tym czepek fartuch i buty jednorazowe w hurtowni nie więcej niż 2 zł).
Z tym wkłuwaniem też paranoja - pamiętam jak Gabrysia wtedy 2 letnia była w szpitalu - 2 godziny bo nie zgodziłam się, żeby została i miała mieć pobieraną krew - jak wielkie było oburzenie pań pielęgniarek, że chcę trzymać na rękach własne dziecko - bo się mama będzie denerwować i dziecko - jakim prawem ktoś obcy ma narzucać sposób pobierania krwi (jestem zła więc nieskładnie piszę). Gaba wcale nie bała się strzykawki, panicznie bała się obcych - parę moich uspokajających słów i obyło się bez płaczu i krzyków.
To jak zostałam wtedy potraktowana w szpitalu nie miało nic wspólnego z pieniędzmi a raczej z myśleniem współczuciem i dostrzeżeniem, że mały człowiek to też człowiek.

Dlaczego mogło się zmienić coś w traktowaniu ciężarnych i kobiet rodzących a nie może na tych oddziałach dla dzieci chorych. Wiem, że była akcja wyborczej ale co z tego skoro jak czytamy nic się nie zmieniło.
Może powinien byc nakaz by dziecko zawsze było z kimś z rodziny i całą dobę miało zapewnioną opiekę najbliższych ?
Może wtedy zmieniłoby się coś w mentalności lekarzy i pielęgniarek.
Ufffffff


Magdo naprawdę życzę Ci żebyś nie musiała więcej przez to przechodzić, przez szpital. Nie wyobrażam sobie tego co czujesz ale jestem całym sercem z Tobą.


Pozdrawiam



Tutaj możecie opisywa najdziwniejsze, najśmieszniejsze lub w ogóle jakieś zapamiętane przez Was sny:)
Oczywiście z góry mówię, że nie wierzę w jakieś rzeczy typu sny proroczne, prędzej śni nam się to o czym wcześniej intensywnie myśleliśmy na jawie lub jakieś nasze skrywane fantazje ;) (ale chyba w moim przypadku nie zawsze :P )

Śniło mi się pewnego razu (a dokładniej wczoraj) że razem z moją najlepszą przyjaciółką i naszymi chłopakami wracaliśmy z jakiejś wycieczki. A że było późno zaproponowałam żebyśmy zanocowali u mnie. No i poszliśmy. Mieliśmy spac w dużym pokoju, a gdy weszliśmy okazało się że pokój jest z 20 razy większy niż normalnie, nie widac w ogóle ściany która była na przeciwko drzwi i nie ma w nim mebli (oprócz jakiegoś wielkiego łóżka czy materaca na którym się spokojnie w czwórkę mieściliśmy). Położylismy się tak że moja przyjaciólka z brzegu, potem ja i chłopacy. No i tak gadamy chwilę o czymś, no i pytają się mnie czemu nie ma tych mebli itp, a podloga byla popsuta też, a ja mówię że mój tata chyba remont robi. No i zów gadamy;)aż w końcu któreś z nas zauważyło że nie to że tej ściany nie wida, tylko że jej po prostu nie ma!Spojrzałam w górę i spostrzegłam że także sufit urwany jest gdzieś w połowie tak akurat mniej więcej między mną a moją przyjaciółką. Nie zdązyłam nic powiedziec a wielki kawałek spadł a spadł prosto na nią, miażdżąc ją całą oczywiście zabijając ją na miejscu. Potem ja cała w jej krwi wstałam i zaczęłam wrzeszcze jak opętana i taki stan utrzymywał się u mnie przez dłuższy czas, w ogóle nie było ze mną kontaktu.
Potem w tym śnie cofnęłam się o jeden dzień przed wypadkiemi tak sobie leżałam u siebie w pokoju na łóżku i zaczęłam ogląda swoje stopy, na którym miałam mnóstwo wielkich pęcherzy. Już wzięłam strzykawkę do ręki, ale mówię:po co mam je przebijac skoro Tereska (moja przyjaciółka) jutro umrze?..no i się jeszcze parę nieciekawych rzeczy, nie wartych opowiadania działo.

Rozumiem dlaczego śniły mi się akurat takie osoby, bo spędziliśmy razem cały dzień. Rozumiem też tą drugą częśc snu, ponieważ długo wspominałam tegoroczną i myślałam o przyszłorocznej pielgrzymce:P Ale dlaczego akurat śnilo mi się, że moja przyjaciółka umarła?...Nie wiem:P



Odcinek 3.
"To nie był wypadek. Wróć do rodzinnego miasteczka męża i odkryj dlaczego musiał zginąć. Będę ci pomagać"
Ten tekst był napisany na tej kartce, którą znalazła Gabriella na cmentarzu. Te kilka zdań wystarczyło by Gabriella zapragnęła odkryć prawdę. Nawet jeśli ktoś jej robi głupi kawał, to świadomość, że mogła coś zrobić, a nie zrobiła, żeby zapewnić spokój Sergio, Ananie i sobie, to nie mogła zaprzepaścić takiej szansy. Poprostu musiała sprawdzic każdy trop. Bo jeśli to nie był wypadek, to ten kto to zrobił zapłaci... Gabriella nie zaśnie spokojnie dopóki nie wymierzy sprawiedliwości...
Wróciła do mieszkania. Właściwie to co z niego zostało nie bardzo przypominało mieszkanie. 5 lat zrobiło swoje. Gabriella mieszkała w biedniejszej dzielnicy. Gdy przez tyle czasu nikt się tam nie pokazywał, to ci biedniejsi wynosili rzeczy z domu i sprzedawali. tak musieli przeżyć... Gabriella oglądała ogołocone ściany. Nawet tapetę zerwali... Został jedynie materac i stary zegar nad urwaną szafką. Gabriella nie dziwiła się, że nikt go nie wziął. Był stary, brzydki i okropny. Przechadzając się tak między pokojami przypomniała sobie jaka była tu szczęśliwa. Sergio tak ją kochał i ona jego. A mała Ananita była taka cudowna... Gabriella usiadła na materacu. Była zmęczona. Położyła się i nie wiedzieć kiedy zasnęła...

Gabriella obudziła się w miękkim łóżku. Otworzyła oczy. Dookoła niej było pięknie urządzone wnętrze. Usłyszała hałas dochodzący z kuchni. Nie rozumiała gdzie jest. Przed chwilą była w obskurnym mieszkaniu, a teraz to mieszkanie wyglądało jak sprzed lat. Piękne i zadbane. Gabriella przeszła korytarzem do kuchni z której dochodził hałas gotowanej wody. Przez uchylone drzwi zauważyła Sergia. Przez ułamek sekundy miała nadzieję, że ten wypadek, 5 lat w psychiatryku to był tylko zły sen, a ona obudzi się i zastanie swoją rodzinę całą i zdrową. Sergio podniósł wzrok. Zauważył ją. Szybko pozbierał jakieś rzeczy do pudełka i schował do skrytki za zegarem. Podszedł do Gabrielli i objął ją:
-Chodź kochanie, to tylko sen...

Gabriella obudziła się nad ranem. Przez zasuniętą zasłonę nieśmiało przedzierały się smugi porannego światła. To był tylko sen... Nadal żyła w tym życiu... Była w tym obskurnym mieszkaniu. Jednak coś nie dało jej spokoju. Wiedziona jakimś przeczuciem poszła do kuchni. Rozglądnęła się uważnie. Jej wzrok spoczął na starym zegarze. Powoli podeszła do niego i go zdjęła. Za nim była skrytka, zupełnie tak jak w jej śnie... W środku było pudełko. Powoli i ostrożnie wyciągnęła je i postawiła przed sobą.
-Czy mam prawo zaglądać w jego przeszłość?- zadała sobie pytanie i sama odpowiedziała- Tak jeśli to pomoże mi dowiedzieć się dlaczego zginęli...
Jej serce biło bardzo szybko. Zaraz być może dowie się czegoś o Sergiu. On nigdy nie mówił jej o rodzinie. Musiał mieć powód... W pudełku był list, zdjęcia, klucz i srebrny wisiorek. Gabriella dokładnie go obejrzała. Było na nim wygrawerowane: "Familia Mendez". Obejrzała zdjęcia. Na pierwszym był wielki biały dom. Na drugim Sergio z rodziną, przynajmniej tak wydawało się Gabrielli. Na trzecim był chyba z bratem i z jakąś dziewczyną, a na czwartym była dziewczyna z dzieckiem. Gabriella odwróciła zdjęcie. Było tam napisane:
"Drogi Sergio, to Carita nasza córeczka. Miałam nigdy ci o tym nie mówić, ale mimo wszystko powinieneś o tym wiedzieć. Wiem, że gdybym została to ty byś podjął się odpowiedzialności, ale ja szukam prawdziwej miłości. Kocham cię i zawsze będę.
Lola."
Gabriella osunęła się na ziemię... Nie mogła w to uwierzyć...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl