Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

REPUBLIKA K0LESIÓW
Szanowny Nautiliusie popatrz jak w Polsce dochodzi się do stanowisk pod rządami
pseudolewicowgo SLD.

Odpowiedzialny za prywatyzację zielonogórskiej służby zdrowia Zenon Miech z SLD
zamiast lekarzom sprzedał lokal w przychodni swojemu synowi prowadzącemu biuro
nieruchomości

Dwa lata temu w Zielonej Górze powstał pionierski pomysł prywatyzacji
publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej. Wszystkie miejskie przychodnie najpierw
wydzierżawiono lekarzom, a od jesieni 2001 r. postanowiono sprzedać im
gabinety. Lekarze mieli prawo pierwokupu. Do przeprowadzenia tej operacji SLD-
owski zarząd miasta powołał w 1999 r. spółkę Miejskie Centrum Obsługi Usług
Medycznych (MCOUM). Prezesem został prominentny działacz SLD Zenon Miech, były
szef Wojewódzkiego Urzędu Pracy z lat 1993-98.

Miech, w latach 80. kierownik wydziału KW PZPR w Zielonej Górze, do 1997 r. był
szefem SdRP w woj. zielonogórskim. Dwukrotnie próbował zostać posłem.

Lekarzom odmawia

Według zielonogórskiego programu prywatyzacji ZOZ-ów lokale z przychodni mieli
kupować głównie lekarze i pielęgniarki. Jednak w centrum miasta, w przychodni
przy ul. Chopina, prezes Miech zdołał umieścić nie tylko medyków.

Cały budynek wyceniono na blisko 1,7 mln zł. Lekarze kupowali lokale, płacąc
1,5 tys. zł za metr kwadratowy. Gabinet o powierzchni 60 m kw. dzierżawił przy
ul. Chopina kardiolog z doktoratem Edward Tracewski. Od jesieni składał do
prezesa Miecha wnioski najpierw o dzierżawę, a potem o wykup większej
powierzchni - na inwestycje potrzebował przynajmniej 100 m kw.

- Planowałem kupienie aparatury do trójwymiarowego USG serca, które diagnozuje
wszystkie wady. Jednak nie kupię, bo nie mam gdzie jej postawić. Potrzebne jest
osobne pomieszczenie. Moje wnioski o sprzedaż większej powierzchni nic nie
załatwiły. Wciąż słyszałem, że w przychodni nie ma wolnego miejsca - opowiada
kardiolog. Ostatecznie kupił tylko 60 m kw. Taką specjalizację z kardiologii
jak dr Tracewski ma w Lubuskiem tylko dwóch lekarzy.

W tej samej przychodni trzy okulistki ze spółki Oculus pół roku temu kupiły
topomograf komputerowy nerwu wzrokowego HRT. - Jako pierwsza w kraju prywatna
placówka lokalna miałyśmy sprzęt HRT na kredyt. Jednak do używania go potrzebne
jest osobne, wyizolowane pomieszczenie. Gdy starałyśmy się o dodatkowy gabinet,
to nam odmówiono. Chodziło przynajmniej o jeden pokój - mówią lekarki.
Okulistki również odeszły z kwitkiem.

Swoim daje

Miech odmawiał lekarzom, nie odmawiał innym. Pokoje obok gabinetu dr.
Tracewskiego na drugim piętrze przychodni spółka kierowana przez Miecha
sprzedała Centrum Obsługi Nieruchomości, które prowadzi.... 20-letni Jarosław
Miech. Syn prezesa po półrocznej dzierżawie 2 lipca kupił lokal o powierzchni
112 m kw.

Obok inne pokoje o powierzchni 106 m kw. wykupiło Biuro Rachunkowe, którego
właścicielką jest Agnieszka Rajewska. Mąż Rajewskiej, Marian, jest starym
znajomym Miecha. Razem pracowali, gdy Miech za rządów koalicji SLD-PSL był
dyrektorem Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Zielonej Górze. Rajewski był wówczas
m.in. księgowym.

- O dodatkowe lokale pisemnie występował do mnie tylko doktor Tracewski. Wtedy
nie było wolnych pomieszczeń. Prawo wykupu miał każdy najemca - tłumaczy się
Zenon Miech.

Po prywatyzacji przychodni przy ul. Chopina w połowie lipca ukazało się w
lokalnej prasie ogłoszenie właścicieli biura nieruchomości i biura rachunkowego
proponujących do wynajęcia "Pomieszczenia na gabinety lekarskie i inne". Teraz
lekarze, którzy mieli być właścicielami majątku publicznej służby zdrowia, mogą
co najwyżej wynajmować gabinety od syna prezesa Miecha. Opłata wyniosłaby 1-1,6
tys. zł miesięcznie.

Po ukazaniu się ogłoszenia dziewięciu lekarzy z przychodni napisało protest do
prezydenta miasta.

Partia nie da zginąć

Prezydent miasta i przewodniczący SLD w Zielonej Górze Zygmunt Listowski: - To,
co zrobił pan Miech, uważam za skandal. To koniec jego kariery politycznej.
Zapewniam, że nie dostanie od SLD już żadnej rekomendacji na żadne stanowisko w
tym mieście. Jednak z punktu widzenia przestrzegania prawa operacja sprzedaży
jest zgodna z przepisami, więc trudno tu o prawne konsekwencje. Natomiast pan
Miech z pewnością trafi przed partyjną komisję etyki.

Zarządzająca majątkiem po ZOZ-ach spółka MCOUM ma przestać istnieć po
sprzedaniu wszystkich gabinetów. Prawdopodobnie w sierpniu tego roku. Do tego
czasu ma przekazać prezydentowi miasta całą dokumentację ze swej działalności.
Obecnie jest w stanie likwidacji. Likwidatorem jest Zenon Miech.

Miech ma już nową posadę. Przed miesiącem minister skarbu państwa Wiesław
Kaczmarek rekomendował Miecha do rady nadzorczej przedsiębiorstwa państwowego
Lumel w Zielonej Górze, znanego w kraju producenta mierników elektrycznych.
Obecnie Miech jest przewodniczącym rady nadzorczej Lumelu.



Gość portalu: Lepper 10 napisał(a):

> Szanowny Nautiliusie popatrz jak w Polsce dochodzi się do stanowisk pod
rządami
>
> pseudolewicowgo SLD.
>
> Odpowiedzialny za prywatyzację zielonogórskiej służby zdrowia Zenon Miech z
SLD
>
> zamiast lekarzom sprzedał lokal w przychodni swojemu synowi prowadzącemu
biuro
> nieruchomości
>
> Dwa lata temu w Zielonej Górze powstał pionierski pomysł prywatyzacji
> publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej. Wszystkie miejskie przychodnie
najpierw
>
> wydzierżawiono lekarzom, a od jesieni 2001 r. postanowiono sprzedać im
> gabinety. Lekarze mieli prawo pierwokupu. Do przeprowadzenia tej operacji SLD-
> owski zarząd miasta powołał w 1999 r. spółkę Miejskie Centrum Obsługi Usług
> Medycznych (MCOUM). Prezesem został prominentny działacz SLD Zenon Miech,
były
> szef Wojewódzkiego Urzędu Pracy z lat 1993-98.
>
> Miech, w latach 80. kierownik wydziału KW PZPR w Zielonej Górze, do 1997 r.
był
>
> szefem SdRP w woj. zielonogórskim. Dwukrotnie próbował zostać posłem.
>
> Lekarzom odmawia
>
> Według zielonogórskiego programu prywatyzacji ZOZ-ów lokale z przychodni
mieli
> kupować głównie lekarze i pielęgniarki. Jednak w centrum miasta, w przychodni
> przy ul. Chopina, prezes Miech zdołał umieścić nie tylko medyków.
>
> Cały budynek wyceniono na blisko 1,7 mln zł. Lekarze kupowali lokale, płacąc
> 1,5 tys. zł za metr kwadratowy. Gabinet o powierzchni 60 m kw. dzierżawił
przy
> ul. Chopina kardiolog z doktoratem Edward Tracewski. Od jesieni składał do
> prezesa Miecha wnioski najpierw o dzierżawę, a potem o wykup większej
> powierzchni - na inwestycje potrzebował przynajmniej 100 m kw.
>
> - Planowałem kupienie aparatury do trójwymiarowego USG serca, które
diagnozuje
> wszystkie wady. Jednak nie kupię, bo nie mam gdzie jej postawić. Potrzebne
jest
>
> osobne pomieszczenie. Moje wnioski o sprzedaż większej powierzchni nic nie
> załatwiły. Wciąż słyszałem, że w przychodni nie ma wolnego miejsca - opowiada
> kardiolog. Ostatecznie kupił tylko 60 m kw. Taką specjalizację z kardiologii
> jak dr Tracewski ma w Lubuskiem tylko dwóch lekarzy.
>
> W tej samej przychodni trzy okulistki ze spółki Oculus pół roku temu kupiły
> topomograf komputerowy nerwu wzrokowego HRT. - Jako pierwsza w kraju prywatna
> placówka lokalna miałyśmy sprzęt HRT na kredyt. Jednak do używania go
potrzebne
>
> jest osobne, wyizolowane pomieszczenie. Gdy starałyśmy się o dodatkowy
gabinet,
>
> to nam odmówiono. Chodziło przynajmniej o jeden pokój - mówią lekarki.
> Okulistki również odeszły z kwitkiem.
>
> Swoim daje
>
> Miech odmawiał lekarzom, nie odmawiał innym. Pokoje obok gabinetu dr.
> Tracewskiego na drugim piętrze przychodni spółka kierowana przez Miecha
> sprzedała Centrum Obsługi Nieruchomości, które prowadzi.... 20-letni Jarosław
> Miech. Syn prezesa po półrocznej dzierżawie 2 lipca kupił lokal o powierzchni
> 112 m kw.
>
> Obok inne pokoje o powierzchni 106 m kw. wykupiło Biuro Rachunkowe, którego
> właścicielką jest Agnieszka Rajewska. Mąż Rajewskiej, Marian, jest starym
> znajomym Miecha. Razem pracowali, gdy Miech za rządów koalicji SLD-PSL był
> dyrektorem Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Zielonej Górze. Rajewski był wówczas
> m.in. księgowym.
>
> - O dodatkowe lokale pisemnie występował do mnie tylko doktor Tracewski.
Wtedy
> nie było wolnych pomieszczeń. Prawo wykupu miał każdy najemca - tłumaczy się
> Zenon Miech.
>
> Po prywatyzacji przychodni przy ul. Chopina w połowie lipca ukazało się w
> lokalnej prasie ogłoszenie właścicieli biura nieruchomości i biura
rachunkowego
>
> proponujących do wynajęcia "Pomieszczenia na gabinety lekarskie i inne".
Teraz
> lekarze, którzy mieli być właścicielami majątku publicznej służby zdrowia,
mogą
>
> co najwyżej wynajmować gabinety od syna prezesa Miecha. Opłata wyniosłaby 1-
1,6
>
> tys. zł miesięcznie.
>
> Po ukazaniu się ogłoszenia dziewięciu lekarzy z przychodni napisało protest
do
> prezydenta miasta.
>
> Partia nie da zginąć
>
> Prezydent miasta i przewodniczący SLD w Zielonej Górze Zygmunt Listowski: -
To,
>
> co zrobił pan Miech, uważam za skandal. To koniec jego kariery politycznej.
> Zapewniam, że nie dostanie od SLD już żadnej rekomendacji na żadne stanowisko
w
>
> tym mieście. Jednak z punktu widzenia przestrzegania prawa operacja sprzedaży
> jest zgodna z przepisami, więc trudno tu o prawne konsekwencje. Natomiast pan
> Miech z pewnością trafi przed partyjną komisję etyki.
>
> Zarządzająca majątkiem po ZOZ-ach spółka MCOUM ma przestać istnieć po
> sprzedaniu wszystkich gabinetów. Prawdopodobnie w sierpniu tego roku. Do tego
> czasu ma przekazać prezydentowi miasta całą dokumentację ze swej
działalności.
> Obecnie jest w stanie likwidacji. Likwidatorem jest Zenon Miech.
>
> Miech ma już nową posadę. Przed miesiącem minister skarbu państwa Wiesław
> Kaczmarek rekomendował Miecha do rady nadzorczej przedsiębiorstwa państwowego
> Lumel w Zielonej Górze, znanego w kraju producenta mierników elektrycznych.
> Obecnie Miech jest przewodniczącym rady nadzorczej Lumelu.
>



Buck chce kupić myśl
umieściło się na forum gorzowskim, zatem cytuję za GW :

"Buck chce kupić myśl"
Artur Łukasiewicz, Zielona Góra 19-10-2004 , ostatnia aktualizacja 19-10-2004
19:42
- Za 20 tys. zł kupię od ciebie myśl, znaczy scenariusz albo dwa, nawet nie
musiałbyś tego pisać - z taką propozycją zwrócił się dyrektor zielonogórskiego
teatru do najemcy mieszczącej się w jego budynku restauracji
Sławomir Gowin - miłośnik przedwojennych kabaretów, autor książki o dowcipie
pijackim Tuwima - od kilku lat prowadził knajpę artystyczną "Nieboska Komedia"
w budynku Teatru Lubuskiego. Wystawiał w niej przedstawienia kabaretowe z
udziałem miejscowych aktorów.
Od maja knajpa stoi pusta. Wiosną dyrektor teatru Andrzej Buck, z powodu
czynszowych zaległości, odciął jej wodę. Nie ukrywał, że szuka nowego najemcy.
Latem dał w prasie ogłoszenie o przetargu, mimo że umowa z "Nieboską Komedią"
wygasa dopiero za rok. Gowin zrewanżował się pozwem o naruszenie posiadania. Do
sądu trafił też pozew teatru, który domagał się zwrotu 40 tys. zł zaległego
czynszu.
Niedawno obie strony niedawno zgodziły się na ugodę. Jej projekt - który jest
właśnie przygotowywany - zakłada, że Gowin nie będzie musiał spłacać długu w
zamian za rezygnację z odszkodowania za nieczynny lokal.
Tymczasem 13 października pracownicy teatru potajemnie nagrali rozmowę, jaką
dyrektor Andrzej Buck odbył ze Sławomirem Gowinem w swoim gabinecie. "Gazeta"
zdobyła kasetę. Słychać na niej wyraźnie, jak dyrektor Buck proponuje, że kupi
od Gowina scenariusze. Zapewnia, że nie jest istotne, czy one faktycznie
powstaną.
Chodzi o to, że część długu Buck zamierza Gowinowi umorzyć, resztę rozliczyć w
scenariuszach. Dyrektor wmieniłby się z Gowinem fakturami. Sam wystawiłby
jedną - za kupno scenariuszy, a Gowin zrewanżowałby się drugą - za czynsz. Za
fakturami nie poszłyby żadne pieniądze.
Jaki więc sens ma propozycja z wirtualnymi scenariuszami? Otóż sprawa ociera
się o politykę. Buck mocno obawia się reakcji władz województwa lubuskiego na
ugodę sądową. Władze mogą ją zinterpretowac następująco: "Buck nie umiał
wyegzekwować należnych teatrowi pieniędzy z czynszu". Dyrektor, bojąc się o
utratę stanowiska, postanowił pokazać, że umiał.
- Czy to była korupcyjna propozycja? - pytamy o nagranie Sławomira Gowina. -
Proszę mnie nie ciągnąć za język. Nie jestem żadnym premierem - odpowiedział.
- Jaki pan miał napisać scenariusz?
- Żaden. Nawet gdybym napisał, nikomu nie byłby on potrzebny. To było, według
mnie, zaproszenie do oszustwa.
Andrzej Buck, dyrektor teatru
Rozmowa z Gowinem na temat scenariuszy to szukanie sposobu odpracowania długu
przez literata, autora wielu książek (ostatnio napisał chóry do gorzowskiej
inscenizacji "Króla Edypa")'. Była to rozmowa sondażowa, której intencją było
częściowe zrekompensowanie długu spółki Impress zakupem myśli intelektualnej;
skoro nie było innego sposobu. A że w teatrach zamawiamy scenariusze i
planujemy premiery z rocznym wyprzedzeniem, stąd w rozmowie nie padł tytuł
żadnego utworu. W rozmowie, która miała charakter nieoficjalny i trochę
prowokacyjny, używałem języka potocznego. Do podpisania jakiejkolwiek umowy w
tej sprawie nie doszło. Gdyby tak się stało, wówczas i tak wiedziano by o tym
powszechnie, a kształt i treść umowy można by było sprawdzić.
Kazimierz Rubaszewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze
Na pierwszy rzut oka można się tu dopatrzyć elementów oszustwa, nie korupcji.
Ale trzeba się temu przyjrzeć dokładniej. Być może doszło do usiłowania
przestępstwa.
Rozmowa z kasety
Andrzej Buck: Jeżeli chcemy się porozumieć, to jakoś tak to zrobić, że
osiągniemy to samo. (...) Ja uzyskam te 20 tys. zł, czyli połowę tej
należności, która jest twoja. Natomiast moje myślenie jest takie, że ja bym na
zasadzie takiego potrącenia od ciebie kupił jakąś myśl.
Sławomir Gowin: - Jaką myśl?
Buck: - Scenariusz, powiedzmy. Najprościej, najkorzystniej jakiś scenariusz.
Czy dwa scenariusze. To, żeby opiewało na kwotę 20 tys. (...)
Gowin: - Hmmm.
Buck: - To co mogę, bez zgody jakichś marszałków, tobie daruję. Te sześć
średnich krajowych. Za pozostałe kupuję od ciebie jakąś myśl, czyli scenariusz.
Jeden czy dwa. No to się wzajemnie [rekompensuje], jakbyś faktury wymienił,
nie!? Natomiast wtedy nie mamy tego kłopotu, że ktoś będzie podejrzewał, że za
dużo umorzyłem, czy za mało umorzyłem.(...)
Gowin: Hmmm.
Buck: (...) Zyskujesz, że nic w efekcie teatrowi nie zalegasz. Bo ja ci
anuluję, to co mogę bez zgody zarządu. Żeby nie robić z tego wielkiego dymu. Za
resztę kupuję od ciebie scenariusz, czy dwa, które nawet mówię, możemy (...)
nawet nie realizować."

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl