Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

Montecampione 1800 .Sklepik spożywczo przemysłowy jest , pieczywa świeżego nie
ma tylko pakowany chleb (rodzaj tostowego ) .Ceny w sklepie wyższe zdecydowanie
( choć alkohol podobnie jak na dole ) Dojazd do ośrodka ok 20 km serpentynami (
bardzo wąsko ) strasznie pokręcona droga .Jeśli będzie opad bez łańcuchów nie ma
szans ( chyba ,że dobry 4x4 ). Sauna jest .Basenu brak (jest na 1400m).Budynek
przypominający czasy lat 70 tych może 80 tych.Apartamenty z aneksami kuchennymi
, kuchenka 2palniki ,lodówka ,dwa garnki,brak patelni , brak noża ,brak szklanek
,brak kieliszków do wina ,brak korkociągu ,talerze są ,filiżanki są .Aneks to
rozwalające się mebelki , niedomykające się szafki poklejone taśmą klejącą
.Łóżko w kapsule do spania piętrowe rozwalające się w "salonie" metalowe
podwójne wygodne .Okna od apartamentów otworzysz pod warunkiem ,że odgarniesz
2m3 śniegu - potrzebna łopata . Łazienki ( a właściwe mini kapsułki ) czyste ale
mniejsze niż w blokach z lat 70 . Kabina prysznicowa 65 cm x 65 cm !!! Tęższa
osoba w tym czymś się nie zmieści a już na pewno nie umyje . Bojler z ciepłą
wodą ok 50 litrów ( dwie osoby się wykąpią reszta za 3 godź jak się woda
zagrzeje ).Łazienka i apartament - wszystko przestarzałe ale czyste (sprzątane 2
razy w trakcie pobytu ).Położenie całego ośrodka w pięknym miejscu - wspaniałe
widoki .Niestety sam ośrodek (budynek)przestarzały .Wejścia zawalone śniegiem z
4 otwarte 2 .Parking podziemny 70 Euro za tydzień !!! a do parkingu otwartego
gratis kawał drogi .W soboty i niedzielę masa ludzi w tygodniu praktycznie pusto
.Trasy zróżnicowane - dobrze przygotowane . Wyciągi wszystkie starocie dwa
kilofy w ważnych miejscach ( przy przemieszczaniu się po trasach ) .Na 6 dni
strasznie monotonnie ! Dość drogo w knajpach przy ośrodku .Na stokach
zdecydowanie taniej .Kawa w ośrodku 4 Euro na stoku 1-1,5 Euro.Leżak do opalania
odpowiednio 3 Euro na stoku 1 Euro . Byliśmy 13 osób w trzech apartamentach 4-ce
i dwóch 6-kach .Odradzam jazdę windą jeden z naszych utkną a na dzwonek z windy
nikt nie reaguje .Ponadto w windzie można znaleźć różne niespodzianki ( mocz ,
splute lustro ) .W ośrodku było bardzo dużo młodzieży pijącej i balujacej
wieczorami .Przeciwko balowaniu oczywiście nic nie mam ale wycie , śpiewy i
gonitwy po korytarzu o 3 w nocy mnie wk.......ją .Tam się jedzie tylko raz ! Np
w Austriackim Kitzbuhel byłem 8 razy i na pewno pojadę .We Włoszech byłem drugi
raz i ostatni ! Szkoda czasu .Brud w toaletach publicznych przechodzi ludzkie
pojęcie .Nawet porównując takie ośrodki jak Madonna di Campiglio Włochy( gdzie
jest full wypas ) i Kitzbuhel Austria (gdzie też jest full wypas )zdecydowanie
Austria wypada lepiej .Pozdrawiam.



Trafiam na oddział J-72 na 7 piętrze MDC Brooklyn, z wyznaczonym numerem
więziennym, do celi numer 8 na drugim poziomie- mówi mój rozmówca, którego
personaliów z pewnych względów ujawnić nie mogę.-„ Jest godzina 22:45. Tłusta
Murzynka-klawiszka obwieściła właśnie gromkim "reeeecaaal" nocny lock-down.
Wszyscy więź-niowie udają się spiesznie do swoich cel. Cele są dwuosobowe –
wymiar pomieszczenia 2m na 4,5m. Piętrowe łóżka, metalowy stolik z wysuwanym
spod niego na specjalnym zawiasie zydlem, metalowa muszla klozetowa w rogu,
obok niego mała umywalka, metalowe lustro, w którym trudno rozpoznać własną
twarz. W jednym rogu podwójna szafka – również metalowa. Ściana zewnętrzna ma
okienko – pionowy otwór wyskokości 1,5 metra, szerokości 6 cm. Do tego na
środku okienka metalowa rama, przyspawana w 3 miejscach do ścian. Ściany
metalowe, w kolorze żółto-sraczkowatym, takie same drzwi z małym okienkiem.
Szyby, zarówno w oknie jak i drzwiach, pancerne. Na jednej ze ścian lampa
jarzeniowa. Całość robi wrażenie niesamowitej surowości i bardzo przygnębia.
Pnę się po małej drabince na górną pryczę. Moim współwięźniem jest młody
Murzyn. Udziela mi przyjacielskiej rady: biegnij szybko do klawiszki, zanim nas
pozamyka i poproś ją o poduszkę. Wychodzę z celi i lecę po schodkach na dół.
Nagle słyszę ryk: - Dokąd !!! Staję w miejscu – wolę nie ryzykować. – Chciałbym
prosić o poduszkę – mówię – jestem tu nowy, właśnie przyszedłem na ten
oddział. - Jutro ! !! – drze się Murzynka. – Teraz marsz do celi, ale szybko!!!

Po chwili zgrzyta w drzwiach klucz. Mam wrażenie, że za chwilę mogę dostać
ataku klaustrofobii. Mam masę pytań do mojego współlokatora. Okazuje się bardzo
miły i uczynny. Udziela wyczerpujących odpowiedzi o zasadach więziennych,
drylu, niebezpieczeństwach czyhających na nieświadomego więźnia. Tę noc spędzam
śpiąc z ręcznikem pod głową. Rano na oddział przybywa "counsellor", czyli
doradca. Jest to wysoki, łysy, chudy Murzyn. Tabliczka z nazwiskiem Cuffee na
lewej piersi. Jego funkcja to wysłuchiwanie kłopotów, skarg i zażaleń więźniów.
W teorii jest on "rozwiązywaczem problemów". W praktyce nie robi nic. Jest
mistrzem uników. O co by się go nie prosiło, można dać głowę, że nie załatwi.
Proszę go o poduszkę. Zapisał. Również skarżę się na zbyt ciasne tenisówki. – W
tym tygodniu nie będzie butów – odpowiada. Poduszkę otrzymuję wieczorem.
Wszyscy się dziwią. Twierdzą, że jestem w czepku urodzony. Są więźniowie
siedzący już po 3 miesiące i jeszcze nie mają poduszki. Kilku więźniów patrzy
na mnie podejrzliwie. Później dowiem się, że uważają mnie za "rata” (szczura),
czyli kapusia. Ich doświadczenie mówi im, że żaden biały nowo przybyły nie
dostaje poduszki następnego dnia. Minie wiele miesięcy, zanim oczyszczę się z
podejrzeń, a to głównie dzięki mediom, szeroko piszącym o mojej sprawie.

Zjawisko kapusia w federalnym więzieniu śledczym jest tak powszechne, że nikogo
to nawet nie dziwi. W zakładach karnych, w których odsiaduje się długoletnie
wyroki, kapuś jest rzadkością. Wynika to po trosze z samej natury systemu, w
którym instytucja świadka koronnego okazała się być genialnie efektywną. W
sytuacji, w której aresztantowi grozi kilkadziesiąt lat więzienia, a nierzadko
dożywocie, propozycja współpracy z władzami i zeznawanie w sądzie przeciwko
swoim mocodawcom, czy partnerom w zamian za niski wyrok, lub bezkarność jest
propozycją nie do odrzucenia. Rzadkością jest dzisiaj honor i milczenie.
Więzienna etyka skazańców wynalazła jednak system nagradzania tych, którzy
milczą zawzięcie.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl