Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

dyskusja zbłądziła w złą stronę, nie jest problemem przeniesienie ciężaru turbiny poprzez konstrukcję dachu, ja u siebie mam dachówkę ceramiczną która jest ze 100 razy cięższa od turbiny i dach prawdopodobnie wytrzyma z tym obciążeniem 200 lat, problemem są wibracja jakie wytworzy turbina oraz sporadyczne porywy wiatru które muszą być gdzieś wytłumione, przykład trochę odmienny ale ilustrujący zagadnienie, Pałac Poznańskiego w Łodzi niedawno był poddany zabiegom konserwatorskim ponieważ przejeżdżające obok tramwaje wywoływały takie wibracje że groziło to zawalaniem konstrukcji, konieczne było przesunięcie torowiska oraz zastosowanie gumowych podkładek amortyzujących, przejeżdżające znacznie bliżej samochody w znacznie większej ilości czy wadze nie powodowały takich skutków

inny przykład, jak siedziałem sobie na dachu bardzo zaintrygowało mnie jak bardzo anteny TV gną się pod naporem wiatru, niby wiaterek był lekki, a antena to parę drutów, a mimo to złącza pracowały cała siłą, jeśli by to przełożyć na cichobieżne łożyska to jaki będzie skutek ??

przykład trzeci, gdzie nie spojrzeć zalecają montować turbiny z dala od domu na niezależnych masztach z odciągami, jakaś przyczyna tego jest,

ja uważam że gdyby taki maszt zamocować do konstrukcji dachu koniecznie byłoby po drodze dać jakieś gumowe tłumiki podobne do samochodowych łączników od drążka zmiany biegów i na wszelki wypadek elastyczne odciągi tak żeby turbina mogła się w jakimś stopniu wyginać



Jestem posiadaczem nie tylko FF I ale także Renault Clio I. I właśnie tym autem miałem nieprzyjemność natknąć się na nieudaczników w Łodzi na ulicy Kilińskiego przy Senatorskiej (wjazd w bramę zaraz za stacją benzynową). W podwórku po lewej stronie znajduje się zakład zajmujący się :shock: psuciem samochodów.
Przy wymianie łożysk zniszczyli obydwie piasty :? tak że w drodze do Irlandii (po przejechaniu ok 500 km) odkręciły mi się obydwa koła :o i mam do wymiany końcówki drążków
Nie polecam tych 3-ech panów :x

A warsztat naprawia :?: :P :?: wszystkie typy samochodów



Taka inwestycja jest opłacalna - sprawdź wpierw na specjalnej mapie w jak mocno wietrznym regionie mieszkasz.
Ja mieszkam koło Łodzi - warunki wietrzne są tu b.dobre
Dwoje moich znajomych zbudowało sobie małe wiatraki do podgrzewania wody użytkowej. Sprawdziło się.

Jeden z nich wykorzystał prądnice od stara a śmigła zbudował sobie z drewna - cała inwestycja zamknęła się w kwocie około 1000 zł + praca własna :)
Ale odradzam wykorzystywanie prądnic od samochodów. W elektrowni wiatrowej one się po prostu nie sprawdzją. Max kilkaset watów mocy z takiej elektrowni.

Drugi zakupił elektrownie 2 kW w całkiem niezłej cenie kilku tysięcy złotych - jest zrobiona z dobrych materiałow. Eksploatacja takiej turbiny ogranicza się praktycznie do wymiany łożyska w prądnicy raz na jakiś czas.

Okres zwrotu takiej turbiny - to zależy jaką moc turbiny się posiada i ile się prądu zużywa.
Dla turbiny 6-8 kW w dobrych warunkach wietrznych jest to około 10-12 lat (przy obecnych cenach prądu).
Trwałość takiej turbiny (bez remontu generalnego) to około 25-30 lat. Potem remoncik i używamy dalej.:)
Na turbine rzędu 6-8 kW (polskiej produkcji) trzeba wydać około dwudziestu kilku tysięcy złotych wraz z instalacją i podpięciem do inst. elektrycznej w domu. Jeśli ktoś ma smykałkę do robót ręcznych i wolny czas może większość prac wykonać sam i ceny wówczas spadają znacznie.
Niestety sama prądnica wolnoobrotowa 6-8 kW polskiej produkcji (zresztą bardzo dobrej jakości) to koszt kilku tysięcy złotych :(
Opłaca się, ponieważ jest to maszyna, która zarabia na siebie. Jednakże trzeba pamiętać aby przed inwestycją wszystko sobie skalkulować - czy to się poprostu opłaca !!

Pozdrawiam



Pozwolę sobie zaprezentować silnik elektryczny do łodzi wędkarskiej, własnego pomysłu i konstrukcji. Poniższy opis i zdjęcia są przeznaczone wyłącznie dla tego forum, więc proszę o nie kopiowanie materiału.
Nowe silniki, jak wiemy nie są tanie, a jeżeli ktoś ma zmysł do majsterkowania, może niedrogim kosztem zbudować całkiem przyzwoity napęd do łodzi wędkarskiej.

1. Za serce posłuży silnik na 12V i mocy pow. 100W - trzeba szukać w częściach samochodowych, w moim przypadku był to silnik od wentylatora chłodnicy z Vectry (ok. 120W) – który został po spotkaniu z sarną L. Silniki powinny być używane (cena), można je znaleźć na szrotach.

2. Spodzina wraz ze śrubą - czyli przeniesienie napędu z płaszczyzny pionowej na poziomą - ja zastosowałem od rosyjskiego saluta. Można trochę pokombinować i zamiast oryginalnej, spróbować z głowicą od szlifierki kątowej – z uszkodzonym silnikiem lub takiej za 20 zł z marketu (z metalową przekładnią) – jednak należy się liczyć, że spowoduje to zwiększenie obrotów, a tym samym utratę mocy i wzrost temperatury pracującego silnika – np. spodzina z saluta redukuje 4-krotnie obroty. W końcu zamiast oryginalnej śruby – można założyć plastykowe, niewielkie śmigło od jakiegoś wiatraka, ostatecznie wygiąć odpowiednio kawałek blaszki.

3. Kolumna – metalowa rurka osłaniająca wał - u mnie jest to aluminium o średnicy wew. 22 mm - dostępne w OBI.

4. Wał napędowy o średnicy 8 mm - rurka lub pręt aluminiowy - OBI.

5. 2 łożyska o wymiarach: 22x8x7 mm - należy je z wyczuciem wpukać w rurę aluminiową z każdej strony i osadzić na nich wał.

6. Mocowanie do łodzi – najlepiej oryginalne od jakiegoś silnika np. z saluta – szkoda by było utopić nasze dzieło J, oprócz tego można gumowym wałkiem regulować kąt pod jakim pracuje śruba – w zależności od tego jak jest obciążona łódź.

7. Obudowa silnika – w celu ochrony przed deszczem - ja wykorzystałem metalowe blaszki i łączniki, połączyłem je nitami i śrubami, wszystko nabyłem w OBI. Metalowa obudowa spełnia także rolę radiatora przejmującego ciepło z silnika.

8. Przewody samochodowe z żabkami do podłączenia akumulatora – w sklepach motoryzacyjnych, marketach itp.

9. Rączka - odpad po skróceniu aluminiowej rurki na kolumnę.

10. Włącznik na min. 20A -mniejsze mogą nie wytrzymać - podobno jest to cześć najczęściej wysiadająca w minkotach, w moim przypadku były to 2 szt. na 30A, w tym jeden "chwilowy" połączony z dwoma termistorami (każdy do 10A) - aby uzyskać płynny start – polega to na tym, że włączam chwilowy – śruba zaczyna się stopniowo coraz szybciej obracać, następnie dodaję drugi włącznik i puszczam chwilowy – wtedy są pełne obroty. Włącznik nie jest konieczny, zawsze można włączać/wyłączać poprzez zdjęcie żabki z klemy akumulatora. Dobrze będzie zamontować na wale bezpośrednio pod silnikiem jakieś śmigło zapewniające chłodzenie - ja użyłem z wiatraczka komputerowego. Latem przy dużych upałach wyłączałem silnik po 1h ciągłego pływania, bo robił się mocno gorący, wiosną i jesienią nie było żadnych problemów z temperaturą.

Połączenie tego w całość zajmie kilka godzin, należy pamiętać o dobrym uszczelnieniu części podwodnych – głównie łączenia rurki ze spodziną – np. żywicą, albo uszczelniaczem poliuretanowym. Do połączenia trzpienia silnikowego z wałem napędowym oraz wału z trzpieniem ze spodziny, zastosowałem aluminiowe tuleje, następnie trzeba nawiercić otwór przez tuleję i wał i zablokować grubszym drutem np. miedzianym. Rączkę zamontowałem przy pomocy metalowej opaski (nie znam fachowego określenia) skręcanej z każdej strony śrubami, z której wystaje śruba wraz z kołkiem rozporowym.

Co do uzyskiwanej prędkości - trudno jest mi ocenić np. w węzłach, ale ja byłem zadowolony. Pływałem na łodzi z tworzywa o dł 3,30m i wadze ok. 50-60 kg, na akumulatorze 77Ah przez prawie cały dzień (z przerwami) i nie zdołałem go rozładować. Pracujący silnik nie zapewnia absolutnej ciszy, ale wydawane dźwięki są do zaakceptowania.

Silnik służy mi od kilku lat, nic się nie psuje, wystarczy raz w roku zmienić olej w spodzinie.
Poniżej zdjęcia napędu.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl