Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

Na pewno nie ma takiego parcia społecznego, a sposób prowadzenia projektu przez PO znowu przypomina ustawę medialną, a więc koniec jest znany.

Warto przy okazji widzieć absurd wypowiedzi np posła Mirosława Sekuły, innych o zwiększeniu obronności, kluby strzeleckiego nie mają przełozenia na broń do obrony osobistej. Projekt rozbudowy obrony cywilnej, byłby ciekawy, ale główny nacisk powinien być położony na szkolenia z zakresu pierwszej pomocy, logistyki, na pewno byłoby jak znalazł w czasie klęsk żywiołowych.

Ja jestem zdania, że należy dokonać zasadniczej reformy armii i jej podziału na dwie części, armii zawodowej, doborowych jednostek, a drugą część stanowiłaby obrona cywilna na wzór Szwajcarii, Austrii.

Widzimy choćby podczas tej powodzi stosunkowo małe wykorzystanie wojska, a powódź zdarzy nam się częściej, niż wojna. Takiej wojny o jakiej mówi Sekuła już raczej nie będzie, to jakby proponować rozwój kawalerii 1939 roku.

Polska ma swoją specyfikę, co prawda jak pokazuje sondaż, Polacy nie chcą szerokiego dostępu do broni, jakiejś rewolucji, ale też ciężko sprzedać klasie średniej mieszkanie na osiedlu, które nie ma monitoringu i ochrony, to jest pewien standard.

Logiki działań posłow PO juz jednak chyba nie pojmę...




odpowiem tak dlaczego nie skorzystaliśmy z oferty niemieckiej na MIG 29 na okres przejściowy? Dlaczego zostało wybrane rozwiązanie F16?

Skorzystaliśmy. Niemieckie Migi-29 latają w 41 Eskadrze z Malborka. Co więcej - są modernizowane i polatają jeszcze z 10-15 lat. F-16 kupiliśmy, aby wymienić kompletnie przestarzałe Migi-21. Co wieęcej, do 2012 roku powinniśmy nabyć kolejne maszyny za wycofywane Su-22M4. Ale zabraknie pewnie an to kasy.


Nadal bedziemy wydawac kupę publicznej forsy na takie twory jak chociażby KRAB ( od 1995 roku zbudowano dwa egzemplarze i klapa - brak rynków zbytu na produkt)

Myli się Pan - program jest kontynuowany, armia chce zamówić 48 sztuk (z logistyką, szkoleniem, amunicją itd.), co czyni przedsięwzięcie opłacalnym. Programem, który się nie udał (moim zdaniem) jest LOARA (symboliczna zamówienia wojska i chyba niezbyt potrzebny w dzisiejszych czasach sprzęt), Jednak technologie opracowane w tym projekcie (radar, armata kal. 35, systemy optyczne) wykorzystywane są w innych systemach p.lot. (POPRAD, czy eksportowej KOBRZE - sprzedawanej do Indonezji). Więc kasa nie została całkiem wyzucona w błoto. Natomiast rzeczywiście - najbardziej brak mi angażowania sie Polski w duże przedsięwzięcia międzynarodowe. Z drugiej jednak strony, sami opracowując technologie aspirujemy do grona najwyżej rozwiniętych państw (choć do tego jeszcze daleko).
Proszę też pamiętać, że wiele programów czy amerykańskich, czy europejskich kończy się klapą, a koszty ich są astronomiczne (np. ameryańska haubica CRUSADER, czy olbrzymie koszty programów F-22 czy europejskiego FLA).



Podobnie jak Gwena uważam, że na pilota wywierana była presja, mniejsza oto, czy formalna, czy nie, aby za wszelką cenę wylądować na miejscu i nie zawieść osób będących już w Katyniu. Brak było wolnego czasu, ewentualne lądowanie w Mińsku spowodowałoby ogromne problemy logistyczne i przesunięcie całej imprezy o parę godzin. Ambasada w Mińsku musiałaby nagle wyczarować ze trzy autokary dla oficjeli i jakieś samochody dla eskorty, do tego one musiałby przekroczyć granicę państwową, a potem powrót do Mińska i dopiero do Warszawy. Dlatego pilot w pamięci tego co bylo dwa lata temu w Tybilissi i zbesztaniem ówczesnego prezydenckiego pilota za to, że nie wylądował tam, tylko poleciał nad bezpieczne lotnisko, chciał za wszelką cenę wylądować, w sytuacji, gdzie normalny samolot pasażerski nie uczyniłby tego. W przeszłości podróżowałem na trasie Kraków lub Warszawa w kierunku Dublin, bądź Londyn. Pamiętam, że zdarzało się, że maszyna robiła kółka nad miastem i krążyła nieraz i godzinę czasu, lecz podejście do lądowania było tylko jedno, życie pasażerów ich bezpieczeństwo, było najważniejsze. Tutaj usiłowano lądować, przy bardzo niskiej mgle na lotnisku, które w gruncie rzeczy obsługuje samoloty wojskowe, pozbawione prawdopodobnie nowoczesnych środków naprowadzania, no i doszło do strasznej tragedii.




Czy to są liczby pojazdów zamówionych przez Wermacht dla jednostek liniowych czy tylko liczby wyprodukowanych cieżarówek z silnikiem Diesla z przeznaczeniem na rynek cywilny a po wybuchu wojny część z nich zmobilizowano do służby na terytorium Rzeszy? Ja nie kwestionuję że w niemczech produkowano pojazdy z silnikiem Diesla (pierwszy samochód osobowy z takim silnikiem to własnie niemiecki Mercedes) ale własnie ze wzgledów logistycznych w jednostkach liniowych ich nie używano.


Tekst jest po niemiecku więc trudno się mi przegryźć :( trzeba będzie kupić chyba Ciężarówki Wehrmachtu Ledwocha lub coś podobnego po angielsku
trochę na logikę patrząc:
jedyne w zestawieniu ciężarówki z napędem 6x6 to seria Einhait Diesel i Tatra 111 – absurdalne wydaje się żeby były to ciężarówki cywilne mobilizowane do armii, dla mnie są to pojazdy opracowane specjalnie dla wojska co daje liczbę min. 10 000 diesli w armii do 1940



" />
">Pozostaje sprawa główniej kości niezgody pomiędzy USA a Japonią, czyli Chiny. Japończycy utknęli tam, pomimo iż zdobyli sporo rejonów przemysłowo-wydobywczych, szans na pokój zbyt wielkich nie mieli, a tym bardziej na podbój całkowity. Owszem kombinowali z tworzeniem miejscowych marionetek, ale nie wile im to pomagało.

Ktoś powiedział, że nie walczy się za pomocą wojsk lądowych w Chinach. Tak naprawdę Chiny i Rosję (ZSRR) w tamtych czasach nie podbito ze względów rozmiarowych, bo przecież taki wypierdek na mapie jak Japonia, albo większe acz nie ogromne Niemcy nie mogą połknąć czegoś co jest parę razy większe.

Co do lądowania na zach. wybrzeżu, to zgadzam się co do logistyki, Amerykanie mieli bazy pod samymi wyspami japońskimi, a gdyby nawet japonia zdobyła Midway, Hawaje i Aleuty, to i tak do USA było koło 3k mil morskich (tutaj nie jestem pewien ile), więc było by to dość poważnym problemem logistycznym.



" />mam jeszcze małą prośbę, czy ktoś ma namiary na stronkę gdzie mogę znaleźć założenia programu Armia 2012. jeśli nie to może jakaś bibliografia. czy miała coś zmienić w strukturze i organizacji wojska. znalazłam w jednej książce, że była zbliżona do koncepcji J.Milewskiego z czasu kiedy pełnił obowiązki ministra obrony. zakładał on wtedy m.in. nowy układ pionów funkcyjnych w MON:
1. polityki obronnej
2. dowodzenia siłami zbrojnymi
3.spraw parlamentarno-społecznych
4.logistyki wojskowej
czy ktoś może wie jakie teraz obowiązują piony?
albo co zakładała Armia 2012 i gdzie moge na ten temat znaleźć informację?



" />Nie rozumiem czemu WP nie może się skupić na jednej marce przy zakupie zestawów niskopodwoziowych do przewozu ciężkiej techniki. Mamy już Iveco, MANy, Mercedesy i Volvo. To samo jest z pojazdami pożarniczymi. Wszyscy narzekają na logistyczne potworki, które niestety wojsko same sonie tworzy.



Kiepsko panowie, kiepsko (tak ogólnie, bo oczywiście nie wszysto).
Pomijacie w swoich projektach co tak naprawdę przydałoby się we wrześniu, a dokładniej co zawiodło, a co nie.
TABORY, zaopatrenie koleją i koncentracja sprzętu w kilku gigantyczych składnicach. Tak naprawdę sprzętu i ammo starczyłoby nam na 3 miesiące, ale nie było jak dowizić amunicji, żywności. Utraciliśmy masę sprzętu, który został zniczony w składnicach, żeby nie dostał się w ręce agresora. Dane te czerpię z książki: Antoni Nawrocki: Zabezpieczenie Logistyczne Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych II RP w Latach 1936-1939 (mozna kupić, wpiszcie w google) Pozycję polecam, bardzo ciekawa.

W/g mnie potrzeba rozwiązać problem:

A) Rozproszenie składów , najlepiej wzdłuż lini wycofywania wojsk.

B) Rozwiązać problem transportu strategicznego, przy założeniu panowania wroga w powietrzu ( transport samochodowy ?).

C) Koniecznośc motoryzacji tabrów szczebla dyw./bryg - zaoptrzenie konne na niższych szeblach funkcjonowało wystarczająco sprawnie - może dałoby się coś kopić w dużych ilosciach: dywizja to 8 kolumn po 3 plutony po 23 wozy po 500 kg = około 280 ton. Z prakyki wrześciowej ilośc ammo kb najeży zwiększyć o 50 %, a ilośc ammo do artylerii o 100% w zapasach dywizji, powiedzmy potrzeba przewieść 500 ton. Ile samochodów to daje i jakich. I nie zapomnieć o warsztatach polowych i cysternach na paliwo. Najlepiej jakiś monotyp. Tak przykładowo to potrzeba 200 sam / dyw razem 6000. Czy skąś to można było kupić i czy byłyby na to pieniądze? Może na długoterminowy kredyt?

D) A to już mój oryginalny pomysł, utwożyć oddziały partyzanckie, które pozostałyby na tyłach, w celu nękania komunikacyjnego zaplecza na podstawiw miejscowych bat. ON - zbudowac kryjówki, składy




A wcześniej pisaliście z Fortecą, że już "sprawy" nie było ani otwartej, ani zamkniętej... żadnej...

Gdzie?


Ale to było nieodczuwalne na froncie polskim...

W jakimś porozumieniu jest coś o "odczuwaniu na froncie Polskim"? Czytam, czytam i doczytać nie mogę.


Na Bałkanach Niemcy nie stawialiby aż tak silnego oporu, miejscowa ludność byłaby bardziej chętna do współpracy z aliantami, czyli ofensywa posuwałaby się sprawniej, niż np. we Włoszech
Tak...bo we Włoszech ludność była silnie proniemiecka, Włosi tworzyli podziemną armię i walczyli z Aliantami na każdym kroku...

O ile pamiętam to Włochy w latach 1943-45 walczyły po stronie aliantów. Na tyłach wojsk niemieckich tworzyła się (słaba bo słaba ale zawsze) partyzantka.


A to oznacza cenny czas i daje szansę na zajęcie chociaż części Polski...
Znów pytanie po co zajmować Polskę?
I jeszcze jedno - jeśli zamiast Normandii wylądujemy na Bałkanach to żeby zająć Kraków trzebaby w pół roku pokonać kilkakrotnie dłuższy dystans niż z Normandii do Renu, po gorszym terenie z trudniejszą logistyką...
W kwestii bałkan zapraszam do odpowiedniego tematu (chyba nawet link podałem) bo nie ma sensu pisać drugi raz tego co już tam jest.



Ten czynnik jakoś lekceważycie.
Nie lekcewarzymy, ale też nie przeceniamy. Skoro zajęcie Francji, nie dało jakiegoś znacznego wzmocnienia to trudno przewidywać, że zajęcie Bułgarii czy Rumunii coś by dało. Cały czas oczywiście zapominasz o Sowietach, którzy w 1944 nie byli pod Moskwą tylko wchodzili do Europy Środkowej.



HEHEHEE Labi - no proszę - przejąłęś pałęczkę.... Mam tylko jedną uwagę - nie mozna porównywac samych liczb czołgów. Ponadto, jak wykazały badania 1400 t-34 [Michulec "T-34 Mityczna broń, czy praca zbiorowa "Nieizwiestnyj t-34, czy dane zawarte na Battlefield.ru], jest liczbą stanowczo zawyżoną. Liczby wyprodukowanych t-34 do 22 VI.41 oscylują w granicach 1250 - 1300. Nie wszystkie zostały przekazane wojsku, nie wszystkie przeszły próby odbioru i co najażniejsze tylko niewielką iliśc z nich mozna uzanc za "gotowe do walki" w dniu wybuchu wojny - o tym już pisałem - załogi, amunicja, paliwo, cząści zamienne, jednostki remontowe - w ogóle logistyka.) Jeżeli uważacie, że sowieckie dane są fałszywe - to poczytajcie np Michulca - on wykazuje, na podstaie niemieckih dokumentów, iz znaczną liczbę trzydziestekczówrek Niemcy zdobyli po prostu porzuconą - drobna awariia i koniec ....Ponadto - Niemcy zdecydowanie górowali nad Rosjanami taktyką wykorzystania sił pancernych. Dowodów na to są setki.
Co ciekawe - Michulec - w bardzo przejrzysty sposób pokazuje, iz "mit" T-34 powstał w głowach samych Niemców, który niotorycznie mylili go z KW-1 - z duzym udziałem H.Guderiana.
Naloty - Yamamoto - proszę proszę przeczytaj cały wątek od początku - w świetle dokumentów - rosyjskich i niemieckich maszyny WWS były zgrupowane w wielkich ilościch na niewielu w sumie lotniskach (jeden pułk myśliwski na lotnisko to już tłok) - nie rozśrodkowano ich - jakakolwiek akcja zaczepna w takich warunkach była jeżeli nie niemożliwa to przynajmniej bardzo trudna - i to pod kazdym względem - do wykonania i zajęłaby bardzo dużo czasu. Takie rozlokowanie maszyn udokumentowane, co ciekawe przez Niemców (T.Kopański "Barbarossa victims...")- przeczy jakiejkolwiek gotowosci bojowej WWS.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl