Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

" />Tragiczna śmierć 29-letniego księdza


Kierujący samochodem marki Renault Megane, 29-letni ksiądz wikariusz z parafii w Kocierzewie, pochodzący z gminy Maków w powiecie skierniewickim, zginął w wypadku drogowym (2 grudnia, godz. 18.45), do którego doszło na łuku drogi w Lenartowie w gminie Kocierzew.

Pasażerka samochodu, 62-letnia mieszkanka Kocierzewa, trafiła do szpitala ze złamaniem żeber oraz odmą jamy brzusznej.

Do wypadku doszło na łuku drogi. Samochód jechał od strony miejscowości Jeziorko w gminie Kocierzew. Kierowca z nieustalonych przyczyn zjechał do przydrożnego rowu. Renault uderzył w ścięty pień drzewa i pojazd dachował.

Ksiądz, który kierował samochodem w wyniku odniesionych obrażeń poniósł śmierć na miejscu. Przyczyny wypadku ustala policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Łowiczu.


Źródło




Dwie osoby zginęły w Łowiczu, a jedna trafiła do szpitala po tym jak pociąg uderzył w samochód. Do wypadku doszło na strzeżonym przejeździe kolejowym przy podniesionych zaporach. Maszynista uczestniczącej w wypadku lokomotywy był nietrzeźwy.


Zarzut spowodowania wypadku drogowego postawiony został 49-letniemu maszyniście lokomotywy spalinowej, który wjechał na przejazd kolejowy na ul. 3 Maja w Łowiczu pomimo tego, że nie były na nim opuszczone rogatki.

W wyniku uderzenia w przejeżdżającego w tym momencie przez przejazd Fiata Brava zginęły dwie osoby: 28-letnia kobieta oraz jej 1,5 roczny syn.

Sąd Rejonowy w Łowiczu na wniosek tutejszej Prokuratury Rejonowej w Łowiczu zastosował wczoraj, 1 września, w stosunku do maszynisty z Dąbrowy Górniczej, środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu na okres 3 miesięcy.

Ustalono, że maszynista był w stanie wskazującym na spożycie alkoholu. Jak wykazało badanie alkosensorem miał 0,14 mg/dm3 alkoholu w powietrzu wydychanym z płuc.
http://nowylowiczanin.pl/#article_26285



Szanowny Panie Ministrze,

z przykrością chciałbym Pana poinformować, że czas przejazdu pociągu pośpiesznego z Łodzi do Warszawy przekroczył już 3 godziny, a więc obecnie jeździmy znacznie dłużej tą trasą niż w czasach Powstania Styczniowego. W dodatku PKP ma uroczy zwyczaj dezinformowania pytających się przez telefon pasażerów, kiedy pociąg odjedzie, takie same zwykle przestarzałe i kompletnie błędne informacje są na stronach internetowych rozkładu jazdy PKP. Za to bez przerwy megafony na dworcu absurdalnie informują o wszystkich zmianach, ale już w dniu odjazdu. W efekcie wyjazd z Łodzi do Warszawy i w nieco mniejszym stopniu z Warszawy do Łodzi jest loterią, w której nigdy nie wiadomo, o której pociąg wyjedzie i kiedy dojedzie do stacji docelowej. Trzeba dopiero przyjść na dworzec, żeby się o tym dowiedzieć, a i tak pociąg zwykle jedzie wolniej niż według najgorszej nawet prognozy. Co takiego się dzieje, że pociągi nie mogą jeździć w tym samym czasie? Czemu służą te ustawiczne zmiany godzin odjazdów itp.? Czy to przyspiesza ten przeklęty remont, po którym z pewnością będą jeździć jeszcze wolniej. Bo tak zawsze było dotychczas. Przypomina to "Przedwiośnie" Stefana Żeromskiego i sceny z podróżowania po Syberii w czasach bolszewickiego puczu, niesłusznie zwanego rewolucją październikową.

Szanowny Panie Ministrze, w swojej naiwności 15 lat temu, gdy pociąg z Łodzi do Warszawy jechał 1 godz. i 20 minut i trwał remont torów, wierzyłem obietnicom, że chodzi o skrócenie tego czasu do jednej godziny. Takie były zapewnienia tych, którzy wówczas remontowali te tory. Od tylu mniej więcej lat słyszymy o szybkim połączeniu Łodzi ze stolicą. Ten remont trwa nieprzerwanie 15 lat i czas przejazdu z Łodzi do stolicy obecnie wynosi ponad 3 godziny. To już dno. Rozumiem, że mniej więcej w tym tempie za lat 20 pociągi w ogóle staną i problem szczęśliwie się rozwiąże. Błagam tylko o jedno, nic już nie remontujcie, bo to tylko pogarsza sytuację. W dodatku szosy na trasie Łódź - Rawa Mazowiecka i Łódź - Warszawa (przez Łowicz) są remontowane w tylu miejscach (na ogół są to blokady i jakieś wykopki oraz bardzo rozbudowany system sygnalizacji, mrugających świateł i znaków drogowych, przy których nikt lub prawie nikt nie pracuje), że czas przejazdu samochodem wynosi w najlepszym wypadku także około 3 godzin. W przypadku drogi na Łowicz wszystkich czeka gehenna przejazdu przez Stryków (jaki idiota wymyślił trasę nie uwzględniając tego, że nie można wpuszczać strumienia tirów na główną ulicę małego miasteczka i katować niczemu niewinnych mieszkańców?). Dodatkowo pragnę Pana poinformować, że ponieważ autostrady w Polsce są najdroższe w Europie, to ich wybudowanie oznaczać będzie, że kierowcy tak jak dotychczas zamiast nimi jeździć będą rozjeżdżać okoliczne miasteczka, rezygnując z powodów oczywistych z jazdy drogimi i też ustawicznie w dodatku remontowanymi autostradami, jak np. w przypadku trasy Kraków - Katowice (co zmienia sens całej jazdy, bo płaci się za komfort, którego nie ma, bo jest i tak jeden pas i słupki oraz nakazy uwagi ze względu na zmianę organizacji ruchu). Konkludując, udało się panu niewątpliwie osiągnąć skuteczne odcięcie Łodzi od Warszawy. Jeśli z jakichś politycznych lub innych względów o to chodziło, to zostało to zrealizowane. Gratuluję Panie ministrze - tak trzymać.

Z wyrazami szacunku.

źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... 30749.html



Gwałtowne opady śniegu utrudniają jazdę na drogach wielu województw. Na jezdniach tworzy się błoto pośniegowe, jest ślisko. Doszło do kilku groźnych wypadków. W niektórych regionach, oprócz walki ze śniegiem, nadal trwa usuwanie skutków czwartkowych wichur.

Z powodu złej pogody na warszawskim lotnisku Okęcie odwołano ok. 10 lotów, m.in. do Brukseli, Zurychu, Wenecji, Monachium i Zagrzebia. Pozostałe samoloty są opóźnione - od kilkunastu minut do trzech godzin.

W Wielkopolsce autobus wycieczkowy przewożący 40 dzieci wpadł na lokalnej drodze w poślizg i uderzył w drzewo. Ciężkich obrażeń ciała doznała starsza osoba. Lekkie obrażenia odniosło dwoje dzieci. Na lokalnej drodze w miejscowości Magnuszewice autobus z dwunastoma pasażerami wpadł na zakręcie w poślizg, zjechał do rowu i przewrócił się na bok. Nikt nie odniósł obrażeń.

Trudne warunki panują na trasach województwa łódzkiego m.in. na drodze krajowej nr 1 z Łodzi w kierunku Piotrkowa Trybunalskiego i trasie nr 8 (Warszawa-Wrocław). Intensywnie śnieg pada również w okolicach Łowicza. Według zapewnień drogowców, wszystkie trasy są jednak przejezdne. W samej Łodzi przed południem odnotowano jednak 19 kolizji i wypadków, w tym dwa przypadki potrącenia pieszych.

Źle jeździ się drogą krajową nr 15 z Wrocławia do Bydgoszczy i Gdańska w okolicach Milicza (woj. dolnośląskie). Padający po raz pierwszy tej zimy w województwie śnieg zalega na drogach i utrudnia jazdę kierowcom. Drogi są śliskie, doszło do kilku niegroźnych wypadków.

Ciężko jeździ się w środkowej i południowej części regionu lubuskiego. Choć wszystkie trasy krajowe są przejezdne, warunki jazdy są trudne, intensywnie pada śnieg, na nawierzchni dróg leży błoto pośniegowe. W okolicach miejscowości Kowalów koło Słubic w poślizg wpadł bus, 15 osób podróżujących samochodem przewieziono do szpitala.

Z powodu opadów śniegu utrudnienia występują na drodze nr 329 od Głogowa w stronę Polkowic (Dolnośląskie). Przed miejscowością Jerzmanowa policja zatrzymuje samochody ciężarowe i przepuszcza jedynie osobowe. Przyczyną jest bardzo śliska nawierzchnia drogi w miejscu, gdzie dodatkowo jest duże wzniesienie. Duże auta, takie jak TIR-y, mogłyby nie pokonać wzniesienia i całkowicie zablokować drogę.

W związku z zapowiadanymi na weekend intensywnymi opadami śniegu na południu Polski wojewoda śląski Lechosław Jarzębski zaapelował do kierowców o rozwagę i ostrożność. Wojewoda zwrócił się również do służb drogowych. Zadbajcie, aby stan naszych dróg umożliwiał nam bezpieczne poruszanie się. Zadbajcie o ich należyte oświetlenie i oznakowanie, szczególnie tam, gdzie prowadzone są prace remontowe - podkreślił.

Na warszawskich ulicach przed południem doszło w związku z opadami śniegu do prawie dwukrotnie większej liczby kolizji niż w bezśnieżne dni w tym samym czasie. Nie ma jednak większych utrudnień w ruchu. Topniejący śnieg powoduje, że na ulicach i chodnikach tworzą się wielkie kałuże. Na stołecznych ulicach pracuje 130 solarek.

Tymczasem w niektórych regionach nadal trwa usuwanie skutków czwartkowych wichur. Naprawiane są linie energetyczne, zerwane dachy. Jeszcze ok. 8-9 tys. odbiorców na terenie działania Zakładu Energetycznego Białystok SA, głównie w rejonie Giżycka i Ełku (woj. warmińsko-mazurskie), nie miało przed południem prądu po czwartkowej wichurze w północno-wschodniej Polsce. Energetycy mówią, że niektóre naprawy mogą potrwać nawet do soboty.

Warmińsko-mazurscy strażacy i pracownicy zakładu energetycznego w Olsztynie usuwali skutki wichury przez całą noc. Prawdopodobnie jeszcze przez cały dzień będą ściągać z budynków drzewa i połamane konary.

Do 90 km/h dochodzą porywy wiatru na Kasprowym Wierchu w Tatrach, w Zakopanem wiatr osiąga prędkość do 72, a w Nowym Sączu aż do 97 km/h - podały po południu lokalne stacje meteorologiczne.

Wiatr powala drzewa, łamie konary, zrywa fragmenty dachów, reklamy oraz linie energetyczne. Do godz. 15 strażacy w powiecie nowotarskim wyjeżdżali do ok. 20 takich interwencji. W Nowym Sączu, gdzie wiatr dotarł trochę później, strażaków wzywano kilka razy, ale liczba interwencji stale rosła. Najspokojniej było w rejonie Zakopanego, tam strażacy wyjeżdżali jeden raz, do powalonego drzewa.

Zmienna pogoda panuje w województwie świętokrzyskim. W nocy spadł pierwszy tej jesieni śnieg, a po południu przez Kielce i inne miejscowości regionu przeszły burze. Przed południem padał deszcz, a po burzach - intensywnie zaczął padać śnieg i zerwał się silny wiatr.

Do godziny 15 policja zanotowała w regionie trzy wypadki i 16 kolizji. Policjanci apelują o ostrożną jazdę.

Po godzinie 15, kiedy gwałtowanie pogorszyła się pogoda, jazdę po drogach utrudniają intensywne opady śniegu i silny wiatr. Jest ślisko, a zamieć ogranicza widoczność.

Ponad 100 wyjazdów do zdarzeń związanych z wichurą i śniegiem zanotowali strażacy na Opolszczyźnie. W Głubczycach drzewo przygniotło kobietę, w okolicach Namysłowa do rowu wpadł szkolny autobus; przewrócone drzewa zablokowały też pociąg na linii Opole-Nysa.

Konar drzewa przygniótł kobietę w Głubczycach na południu województwa. Nie znamy jej stanu, ranną zabrało pogotowie - powiedział wojewódzki dyżurny Straży Pożarnej mł. kpt. Jerzy Libera.

W Opolu wiatr zerwał dach z jednej ze stacji benzynowych. Nikt nie został ranny. W wielu miejscowościach województwa są problemy z dostawą prądu. Braki prądu spowodowane uszkodzeniami linii energetycznych występują w okolicach Namysłowa, Strzelec Opolskich, a także na południu województwa - powiedział dyżurny. (jask)

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl