Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...


nieźle że goście stojący powiedzmy 50m od siebie mogą barać różne ryby łowiąc na tej samej rzece, ale na róznych brzegach/po różnych stonach środku nurtu będącego granicznym.... to takie graniczne paradoksy, coś jak z ochroną wilka u nas i na Białorusi A co do "killowania" ryb to ja zawsze starałem się (z powodzeniem) więcej wypuszczac niż zabierać, bo jak sie chce zjeśc rybe to sie idzie do rybnego sklepu



Ech ta Ostróda... Jezioro Pauzeńskie i "Kaczory" to moja wczesna i nieco starsza młodość.
Kto mnie zaraził wędkarstwem? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi ale najuczciwsza to chyba taka, że nikt. Nie, nic z tych rzeczy, w domu łowili wszyscy! Nikt nikogo jednak nie zmuszał do niczego i jeśli ktoś chciał, to mu wtedy pomagano.
Łowił dziadek. Łowił w Pinie, Kanale Królewskim, Strumieniu i innych koło Pińska. Obecnie Białoruś ale kiedyś jak najbardziej Polska, to tak w razie wątpliwości. Łowiła jego córka, czyli moja mama. Łowił mój tata oraz brat i na tym kończy się rodzina. Jednak wielu znajomych taty i mamy też łowiło i wyjazdy na Pomorze lub Mazury nie były czymś niezwykłym.
Nie pamiętam pierwszej ryby. Miałem wtedy 5 lub 6 lat i z relacji wynika, że około 10cm płoteczka o mało mnie nie wciągnęła do Wisły. Póxniejsze lata to wyłącznie łowienie z tatą na wczasach lub ze znajomymi nad Wisłą. Mając 12 lat, w ciągu miesiąca pożegnałem się z dwoma mentorami mojego wędkarstwa i nikt ich do tej pory nie zastąpił. To był ciężki okres i niemal bezrybny. Jednak już w 1978 zrobiłem swoją pierwszą kartę, która utonęła z całym sprzętem rok później. W 1980 wystawiono mi duplikat, który mam do dziś.
Miałem parcie do łowienia, interesowało mnie wszystko co pływa, co tonie, co widać i nie widać, co rośnie nad brzegami i co szumi w koronach drzew.
W 1996 po dość przykrym pobycie w szpitalu dotarło do mnie, że i ja mogę zabrać ze sobą wszystko to, co zdążyłem się o łowieniu dowiedzieć. W 1997 powstała pierwsza strona internetowa SSG i tak się toczy i rozwija do dziś ku pożytkowi wszystkich.



No widzisz i taka z Tobą dyskusja. Najpierw prywata a potem.. prywata, na końcu jeszcze niecenzuralnie. Nie masz nic do dodania to po prostu nie pisz i nie zaśmiecaj Forum postami w których najważniejsze słowo jest napisane dużymi literami.

Wracając do Faktu. Dzisiaj wszedłem na google i poszukałem sieciową odsłonę tej gazety. Liczyłem na jakąś głupią odpowiedź i nie myliłem się.

Nazywanie posła na sejm "Wodaszenką" sugerując zachowanie i metody rodem z Białorusi już napawa mnie wstrętem. Fuuu.

Przy całej niechęci do Wojewódzkiego ... lub chęci... zależy od człowieka nazywanie go "powiatowym" też nie jest kulturalne. Do tego dorzucić można pewien mocno sugerujący coś fragment:

Przez chwilkę pomyśleliśmy, że panowie po prostu są zaprzyjaźnieni. Ale jest jeden problem - mocno zakolegowani faceci razem popijają, chodzą na dziewczyny, łowią ryby. Ale żeby zaglądali sobie w spodnie albo pod koszule???

Co sugerują ?
...



Jurowicze (biał. Jurawicze) to niewielkie miasteczko na Białorusi, w którym w 1673 roku jezuici utworzyli klasztor katolicki. Wcześniej rozwijał się tutaj kult cudownego obrazu Matki Bożej Jurowickiej. Klasztor istniał do 1863 roku, kiedy po zdławieniu powstania styczniowego przekazany został Cerkwi Prawosławnej. W czasach sowieckich bardzo ucierpiał. Obecnie znajduje się w nim prawosławny męski monastyr. Od kilku lat wokół kompleksu budynków klasztornych trwają prace restauracyjne. W tym roku latem ze studentami – architektami już po raz trzeci wybieramy się aby pomagać w odnawianiu monastyru oraz pracach archeologicznych. Trwają tam bowiem jednocześnie wykopaliska prowadzone przez Akademię Nauk Białorusi (stanowisko archeologiczne obejmuje stare miasto z X-XII wieku). Klasztor został zbudowany w stylu barokowym i stanowi jeden z rzadkich zabytków tego stylu na Homelszczyznie. Prawdopodobnie w tym roku będziemy rozkopywać miejsce, gdzie stała pierwsza drewniana kaplica w Jurowiczach, wybudowana jeszcze w 1673 roku.
W tym roku obóz trwa 9 dni w czasie od 3 do 15 sierpnia - dokładne daty zostaną wyznaczone w lipcu. Oprócz wykopalisk i pomocy mnichom (sprzątanie piwnic klasztornych itp.) cudownie spędzamy razem czas – łowimy ryby, kąpiemy się w jeziorze czy rzece Prypeć, spędzamy razem wieczory, robimy ogniska itp.
Warunki pobytu: Podczas pierwszego letniego pobytu w Jurowiczach mieszkaliśmy w internacie przy szkole, później - w wiejskim domu (tu warunki były dosyć spartańskie). W tym roku w lipcu wybierzemy pierwszy albo drugi wariant. Jedzenie robiliśmy sami na ognisku, w tym roku prawdopodobnie zaopatrzymy się w odpowiedni sprzęt elektryczny. Koszt podróży i wyżywienia pokrywamy sami. Pierwszy wyjazd kosztował mnie w całości 21 dolarów, drugi 26 dolarów (kupowałem dużo lodów). Tak więc są to pieniądze niewielkie, nawet dla studentów.
Jurowicki monastyr ma bezpośredni związek z Krakowem! W 1863 roku, po przekazaniu świątyni Cerkwi Prawosławnej, pewna miejscowa pani wraz z księdzem wywieźli obraz z soboru jurowickiego i przekazali go do kościoła świętej Barbary w Krakowie, gdzie znajduje się on do tej pory. Dlatego myślę, że byłoby ważne i symbolicznie, gdyby młodzież z Krakowa uczestniczyła w odnawianiu i badaniu tego kompleksu klasztornego. Byłby to również przykład wspólnej pracy przedstawicieli różnych wyznań na korzyść tego świętego miejsca, wspólnego działania i wzajemnego zrozumienia.

[color=red]Ze strony białoruskiej organizacją wyjazdu studentów z Polski zajmuje się bardzo miły i pomocny Jauhien Malikau, jednym słowem Żenia, który jest pasjonatem historii architektury bialoruskiej i młodym wykładowcą na Uniwersytecie w Homlu.

Szukamy osoby, która podejmie się organizacji tego wyjazdu ze strony polskiej - chodzi o zebranie listy uczestników oraz wszystkie sprawy związane z wizami itp. Ja osobiście oferuję swoją pomoc, (choć niestety w wyjezdzie uczestniczyc nie mogę). W miarę możliwości rozsyłajmy informację do osób, które mogą być zainteresowane !

W razie, gdyby ktoś miał ochotę podjąc to wyzwanie i zając się organizacją - sam lub w zespole - proszę o informację na e-mail: bernatowicz.j@gmail.com lub też bezpośredni kontakt z Jauhienem: malikau@yandex.ru
[/color

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl