Żyla, żyletka, śmierć.Aniele usłysz moje myśli,które uciszyleś ...

Z użytkowania wieczystego na własność
Łudź 98%, Wrocław 95%,Lublin 99%,Kraków 90%, Poznań 95%,Zamość 95%,Toruń 70%,
Gdańsk95%,Malbork 90% Warszawa – 99 %,Szczecin – 95%,Tczew
itd..................................
Mieszkańcy Częstochowy są traktowani jako obywatele drugiej kategorii, na
bonifikatę raczej przy obecnym Prezydencie nie ma co liczyć w tym temacie
jest pozoracja działań od wielu lat i niechęć mimo wielu pism do Prezydenta
i do obecnych Radnych.
Osoby mogą wystąpić z żądaniem przekształcenia prawa użytkowania wieczystego
w prawo własności nieruchomości do dnia 31 grudnia 2012 r.

TYLKO GDZIE JEST BONIFIKATA ???

Polski Ruch Uwłaszczeniowy oddział w Częstochowie podjął jednogłośnie decyzje
o poparciu w wyborach Prezydenckich posła Szymona Giżyńskiego, popierającego
starania naszego środowiska, które zabiega od kilu lat o możliwość wykupu
gruntu z bonifikatą znajdującego się w użytkowaniu wieczystym.

Przewodniczący Polskiego Ruchu Uwłaszczeniowego
w Częstochowie Pełnomocnik Krajowego Związku Lokatorów
i Spółdzielców w Częstochowie
Artur Gawroński
Tel. 0602-819-608
artur-gawronski.blog.onet.pl/






tepa_zyletka napisał:

Zalegający na dachu śnieg zdemolował dwa razy ten sam samochód w
Szczecinie. A ponieważ auto należy do działacza Platformy
Obywatelskiej, zrobiła się z tego niezła awantura.
Trudno odmówić racji właścicielowi samochodu - administracja jest
winna. Ciekawe z czego wypłaci odszkodowanie? Oby tylko nie z
pieniędzy lokatorów którzy płacą czynsze. Ten kto podjął decyzję o
zniszczeniu auta niech za nie płaci.

Zgoda. AGBiL - zarzadca legenda... Tak wiele skarg już było, że
recydywa w niszczeniu samochodu nie dziwi... Jest też smaczek
polityczny - firma jednoznacznie kojarzona z rządami SLD (to wtedy
powstawał podział rynku zarządców nieruchomości w mieście...),
dostali sporo.... Tow. Dariusz przeszedł do aktów terroru?! Fe!



Kilka bezkarnych polityków i urzednikow
To co się dzieje w Szczecinie przypomina lata tłustej partyjnej elyty sprzed
1989. Mieszkania owszem ale dla wybrancow. Sprawa mieszkanie Krzystka - choc
tłumaczono to koniecznoscia udzielenia lokum urzednikom zajmujacym kluczowe
stanowiska - w swietle obecnej polityki mieszkaniowej sytaje sie pospolitym
skandalem.

Rada miasta i inne instytucje urzednicze wyprawiaja co chca i nie mamy jako
mieszkancy zadnej kontroli nad decyzjami rodem z UM. Czesto te decyzje sa nie
tylko wbrew woli mieszkancow ale dzialaja na szkode miasta i jego mieszkancow.
Nie mamy nad tym zadnej kontroli. Raz wybrani decydenci naszymi glosami sa
calkowicie bezkarni przez 4 dlugie lata i nie musza sie z nami liczyc.

Wynikiem tych dzialan jest wciaz zdewastowane srodmiescie, zarzadzane przez
jakies idiotyczne spolki miejsckie przejmujace majatek miasta za frico. Nikt
nie sprzedaje tej masy nieruchomosci ani dotychczasowym lokatorom/najemcom, ani
na wolnym rynku, czyli na licytacjach. Nawet nie berdzo mozna starac sie o
nieruchom,osci majace sztywne ceny narzucone przez mistao. Co wiecej miasto
narzuca forme wlasnosci - owszem, ale pod warunkiem ze cala kamienice na
przyklad przejmie jeden wlasciciel. Mieszkan sie nie sprzedaje nawet w pustych
kamienicahc w centrum. W ten sposob bedziemy mieli jeszcze przez nastepne
dekady taki stan. O ludziach takich jak poszkodowany z Podjuch, nie ma co
mowic.

Poza tym zostalo prawdopodobnie zostale dokonane oszustwo skoro mieszkaniec
uslyszal ze sprzedaz mieszkan jest wstrzymana, a dziennikarzowi powiedziano ze
wszystko przebiega bez przeszkod. To jest klamstwo lub jakies oszustwo, a te sa
scigane z mocy prawa w RP. Dlaczego nie prowadzi sie dochodzenia w tej sprawie
na podstawie samego artykulu prasowego? Przeciez to jawna nieprawidlowosc.
Dlaczego urzednicy w Polsce sa wcizaz chronieni przez jakies k..skie niepisane
prawo??? UM nie stoi ponad prawem i nie stanowi prawa.



http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090128/POWIAT04/28701...

Agnieszka Grabarska

Kolej już go nie chce. Samorządowcy zapewniają, że chętnie przejmą ten
budynek. Jednak dotychczas nie pojawiły się żadne konkretne działania.

Nadal nie wiadomo, co z przejęciem przez samorząd, trzebiatowskiego dworca
PKP. Na ostatniej sesji burmistrz poinformował, że podjął takie starania.
Tymczasem w zarządzającej nieruchomością, kolejowej spółce twierdzą, że nie
dostali żadnego pisma. Także w miejskim budżecie nie zagwarantowano w tym
roku żadnej kwoty, na ewentualne kupno budynku.

Tupią pod zamkniętym barem

Mieszkańcy, ale i korzystający z dworca przyjezdni, krytykują opieszałość
gminy. Twierdzą, że zaniedbany budynek tylko szpeci miasto. W ciasnej
dworcowej poczekalni są zaledwie trzy ławki, a w godzinach odjazdów pociągów
czynne jest zaledwie jedno okienko kasowe.

- Dojeżdżam do pracy codziennie autobusem - mówi Mirosław Pilarski z Brojc. -
Przystanek jest tuż obok dworca kolejowego. Kiedy jest zimno i pada, szukam
schronienia na dworcu PKP. Podobnie robią inni. Jednak to co oglądamy
wewnątrz, to przygnębiający widok.

Podróżni narzekają, że najbardziej doskwiera brak lokalu gastronomicznego.

- Przez wiele lat był tu bar "Przystanek Alaska” - wspomina jeden z
taksówkarzy. - Teraz ludzie stoją pod zamkniętymi drzwiami i tupią nogami z
zimna. A przecież mogliby przed podróżą coś zjeść i napić się ciepłego.

Piotr Kordylas, który w Trzebiatowie na dworcu był pierwszy raz, ma jeszcze
inne spostrzeżenia. Zauważa, że gospodarskiej ręki potrzebuje także cały
teren wokół dworca.

- Budynek stoi strasznie daleko od centrum miasta - tłumaczy. - Trasę tę
pokonują także turyści, w drodze do Mrzeżyna. Ten widok nie zachęca do
zatrzymania się w Trzebiatowie.

Tylko ustnie
Podczas sesji budżetowej Sławomir Ruszkowski, burmistrz Trzebiatowa
zapewniał, że gmina podjęła starania o przejęcie dworca. Miesiąc po
deklaracji nie potrafił jednak podać szczegółów. Reporterce "Głosu” wspomniał
tylko, że gmina jest gotowa wziąć nie tylko budynek dworca, ale też leżące
obok działki. Nie wykluczył przy tym, że może się to odbyć w zamian za
podatki, które zalega im kolejowa spółka. Twierdził przy tym, że PKP
zobowiązały się do wyceny budynku.

- To prawda, rozmawialiśmy z burmistrzem - przyznaje Mariusz Jankowski,
dyrektor oddziału gospodarowania nieruchomościami PKP w Szczecinie. - Były to
tylko ustne deklaracje.

Według niego następny krok należy do samorządu. Powinien on wyjść z
konkretnymi propozycjami.

Z lokatorami
Jest jeszcze jedna sprawa. W dworcowym budynku, na piętrze, mieszka kilka
rodzin. To przeważnie dawni pracownicy kolei, którzy obecnie są najemcami
mieszkań. Zarówno burmistrz, jak i dyrektor spółki zapewniają, że niezależnie
od formy transakcji, nic im nie grozi.

- Gmina może przejąć budynek razem z umowami najmu - twierdzi dyrektor
Jankowski.

Natomiast burmistrz wyraźnie zastrzega, że wszystkie ustalenia są jeszcze we
wstępnej fazie i dlatego nie składa w tej sprawie żadnych wiążących
deklaracji.



Glos Szczecinski:
Interweniowaliśmy przez... dwa lata! Czy ludzie wreszcie odetchną? To zależy
od stanu kasy miejskiej. Wspólnoty mieszkaniowe nie zrezygnują ze swych
praw. Czwartego stycznia 2000 roku ówczesny ZBLiK Centrum Warszewo BOM-4 na
szczecińskim Niebuszewie napisał do dyrekcji MZK w imieniu
mieszkańców-lokatorów starych kamienic: "...sprawując zarząd nad wspólnotami
mieszkaniowymi nieruchomości przy ulicach Asnyka, Boguchwały, Orzeszkowej i
Kołłątaja w Szczecinie - przekazuje wnioski zgłoszone przez współwłaścicieli
dotyczące konieczności likwidacji odciągów trakcji tramwajowej zamontowanych
na ścianach budynków".
Ówczesny dyrektor MZK (pismo z 21 stycznia 2000r.) z jednej strony
zapewniał, że nic złego przecież się nie dzieje, jednak sprawa ewentualnego
odczepienia sieci od domów mieszkalnych rozbija się o brak pieniędzy na
słupy i związane z tym prace.
Mieszkańcy nie chcieli pogodzić się z taką argumentacją - prosili o pomoc
redakcję GŁOSu. Sprawę nagłaśnialiśmy kilkakrotnie, opisując fakty: rujnację
domów, w których pękają sufity, uciążliwy hałas. Były wypadki zagrażające
zdrowiu i życiu - pożar sieci spowodował pożar w mieszkaniu przy pętli na
ul. Orzeszkowej. O kolejnych protestach mieszkańców pisaliśmy na początku
stycznia br. Jak się okazało - konsekwencja była nieodzowna. Pani Ewa Dymek
z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego zapewniła GŁOS, że to ogniwo Urzędu
Miasta sprawą zajmie się energicznie.
Ostatnio poinformowano naszą redakcję, że do ZDiTM wpłynęły z MZK projekty
dwóch rozwiązań. Pierwszy zakłada odłączenie sieci trakcyjnej (stale pod
wysokim napięciem elektrycznym, co nie jest obojętne dla ludzkiego zdrowia!)
od budynków i ustawienie słupów trakcyjnych. Jest to jednak rozwiązanie
droższe od likwidacji pętli w dotychczasowym rejonie i przeniesienie jej w
okolice skweru przy ul. Kołłątaja - Asnyka, w sporej odległości od siedzib
ludzkich. W MZK potwierdzono, że likwidacji zagrożenia domagają się
mieszkańcy okolic pętli, a to oni dojeżdżają do swych domów tramwajami linii
2 i 12. Dworzec PKP Niebuszewo nie odgrywa już roli stacji przesiadkowej z
tramwajów na pociągi. Pierwsze rozwiązanie kosztowałoby około 4,3 mln zł. -
jeden słup trakcyjny to wydatek 12 tys. zł. Rozwiązanie drugie, czyli
likwidacja obecnej i budowa drugiej pętli, to 3 mln zł. Prace mogłyby
rozpocząć się w ciągu kilku tygodni - zapewnia Kazimierz Bogacki dyr. MZK.
Powstałby krótki odcinek toru i mała pętla przy obecnym skwerze i stacji
benzynowej. To najbardziej sensowne rozwiązanie, ale nie wiadomo, czy znajdą
się pieniądze.
- Musi być zlikwidowane nasze utrapienie - powiedziano GŁOS-owi w jednej ze
wspólnot mieszkaniowych przy ul. Asnyka. - Zaskarżymy miasto do sądu, o ile
jego władze o nas nie zadbają. Będziemy dochodzić odszkodowań za utracone
zdrowie i dewastację domów. Jesteśmy współwłaścicielami, płacimy za remonty.
GŁOS ma nadzieję, że to nie stanie się konieczne.



Użytkownik BahTEZ <arkons@astro.net.plw wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a38eem$2e@zeus.man.szczecin.pl...

Glos Szczecinski:
Interweniowaliśmy przez... dwa lata! Czy ludzie wreszcie odetchną? To
zależy
od stanu kasy miejskiej. Wspólnoty mieszkaniowe nie zrezygnują ze swych
praw. Czwartego stycznia 2000 roku ówczesny ZBLiK Centrum Warszewo BOM-4
na
szczecińskim Niebuszewie napisał do dyrekcji MZK w imieniu
mieszkańców-lokatorów starych kamienic: "...sprawując zarząd nad
wspólnotami
mieszkaniowymi nieruchomości przy ulicach Asnyka, Boguchwały, Orzeszkowej
i
Kołłątaja w Szczecinie - przekazuje wnioski zgłoszone przez


współwłaścicieli


dotyczące konieczności likwidacji odciągów trakcji tramwajowej
zamontowanych
na ścianach budynków".


Niczego takiego nie było. Brednia i pomówienie.


Ówczesny dyrektor MZK (pismo z 21 stycznia 2000r.) z jednej strony
zapewniał, że nic złego przecież się nie dzieje, jednak sprawa
ewentualnego
odczepienia sieci od domów mieszkalnych rozbija się o brak pieniędzy na
słupy i związane z tym prace.
Mieszkańcy nie chcieli pogodzić się z taką argumentacją - prosili o pomoc
redakcję GŁOSu. Sprawę nagłaśnialiśmy kilkakrotnie, opisując fakty:
rujnację
domów, w których pękają sufity, uciążliwy hałas. Były wypadki zagrażające
zdrowiu i życiu - pożar sieci spowodował pożar w mieszkaniu przy pętli na
ul. Orzeszkowej.


Nie za mojego życia i nie na Orzeszkowej.

O kolejnych protestach mieszkańców pisaliśmy na początku


stycznia br. Jak się okazało - konsekwencja była nieodzowna. Pani Ewa
Dymek
z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego zapewniła GŁOS, że to ogniwo Urzędu
Miasta sprawą zajmie się energicznie.
Ostatnio poinformowano naszą redakcję, że do ZDiTM wpłynęły z MZK projekty
dwóch rozwiązań. Pierwszy zakłada odłączenie sieci trakcyjnej (stale pod
wysokim napięciem elektrycznym, co nie jest obojętne dla ludzkiego
zdrowia!)
od budynków i ustawienie słupów trakcyjnych.


Przecież to jest prąd stały i pola nie może wytwarzać.

Jest to jednak rozwiązanie


droższe od likwidacji pętli w dotychczasowym rejonie i przeniesienie jej w
okolice skweru przy ul. Kołłątaja - Asnyka, w sporej odległości od siedzib
ludzkich. W MZK potwierdzono, że likwidacji zagrożenia domagają się
mieszkańcy okolic pętli, a to oni dojeżdżają do swych domów tramwajami
linii
2 i 12.


Tylko garstka, gdybyście wiedzieli ile mieszkańców chce tej pętli.

Dworzec PKP Niebuszewo nie odgrywa już roli stacji przesiadkowej z


tramwajów na pociągi. Pierwsze rozwiązanie kosztowałoby około 4,3 mln
zł. -
jeden słup trakcyjny to wydatek 12 tys. zł. Rozwiązanie drugie, czyli
likwidacja obecnej i budowa drugiej pętli, to 3 mln zł. Prace mogłyby
rozpocząć się w ciągu kilku tygodni - zapewnia Kazimierz Bogacki dyr. MZK.
Powstałby krótki odcinek toru i mała pętla przy obecnym skwerze i stacji
benzynowej. To najbardziej sensowne rozwiązanie, ale nie wiadomo, czy
znajdą
się pieniądze.


Nie znajdą.


- Musi być zlikwidowane nasze utrapienie - powiedziano GŁOS-owi w jednej
ze
wspólnot mieszkaniowych przy ul. Asnyka. - Zaskarżymy miasto do sądu, o
ile
jego władze o nas nie zadbają. Będziemy dochodzić odszkodowań za utracone
zdrowie i dewastację domów. Jesteśmy współwłaścicielami, płacimy za
remonty.
GŁOS ma nadzieję, że to nie stanie się konieczne.


Jak ktoś chce wiedzień, kto manifestuje takie pierdoły to powiem. Najwięksi
kretyni, którym wszystko przeszkadza. Ci którzy protestowli i donosy nawet
na mnie do wspólnoty pisali, że psa na podwórku wyprowadzam. Postawili oni
jeszcze bezprawnie płotek, który nie ma podstawy prawnej, by nikt na
podwórko nie wchodził. I jeszcze kradną prąd całej wspólnocie i mówią, że
nic nie robią. Kto chce wiedzień, to ja mogę ich przez okno podglądać.



  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qup.pev.pl